Tam gdzie duże szczupaki opalają się

Toronto – uwielbiam łowienie szczupaków w Kanadzie i to nie tylko ze względu na duże ich ilości, które można tam złowić. Najwięcej przyjemności sprawia mi przechytrzenie wirówką, woblerem lub streamerem dużego osobnika, wypatrzonego wcześniej tuz pod powierzchnią wody. Na wiosnę w północnej Kanadzie przypada to na środek czerwca, duże szczupaki grupują się w płytkich zakątkach, gdzie woda szybciej się ogrzewa. Można by sądzić, że ryby opalają się i nie jest to wcale dziwne, skoro spędziły one 7 lub 8 miesięcy pod pokrywą lodową. Często w takich płytkich miejscach woda roi się od szczupaków.

Kiedyś w takiej sytuacji rzucałem natychmiast spinningiem i po paru sekundach miałem branie jakiegoś średniaka.

Powierzchnia wody podczas holu wygląda wtedy tak, jakby chciała eksplodować. Można zauważyć, ze największe egzemplarze uciekają w kierunku głębszej wody.

Po złowieniu dużej liczby „normalnych” szczupaków zaczynają nam się marzyć większe, prawdziwe juz kloce, wcale me tak łatwe do złowienia. Zamiast natychmiastowego rzucania, po osiągnięciu łowiska, pozwalam łodzi swobodnie dryfować i wypatruję największych szczupaków przez okulary polaryzacyjne. Po zlokalizowaniu takiego olbrzyma próbuję skusić go na wirówkę lub streamera. Są to chwile największego napięcia i wyczekiwania -weźmie przynętę, czy tez nie?

Są takie dni, ze kolosy te me mają chęci absolutnie na nic, oczywiście są też takie, które pięknie kłapią pyskami. Dzień taki przeżyłem kiedyś w Wholdaia Lake na zachodnim terytorium Kanady. Razem z Billem Tenneyem, moim towarzyszem podczas tej wyprawy, znaleźliśmy porośniętą zatokę z dużą ilością trzcin i ze szczupakami na głębokości 20 cm(!). Jeszcze nigdy do tej pory nie widziałem z tak bliskiej odległości 10-kilogramowych kloców w ich naturalnym środowisku. Wśród nich zauważyłem jeden wyjątkowy okaz. Z wielką emocją wykonałem rzut wirówką „Bass-Killer” przed pyskiem tej ryby jak ze snu. Widziałem na własne oczy, jak szczupak odwrócił się powoli i chwycił przepływającą wirówkę. Woda eksplodowała. Hol wśród trzcin i roślinności nie był wcale łatwy, ale przecież są to dla wędkarza najpiękniejsze chwile. Po 10 minutach ryba była już w łodzi. Długość 121 cm i masa 13 kg uplasowała okaz na 3 miejscu mojej prywatnej listy rekordów w Kanadzie. Jeżeli chodzi o dostarczone emocje, to szczupak ten zajął bezwzględnie 1 miejsce. Mam nadzieję, że ryba ta w dalszym ciągu korzysta z kąpieli słonecznych i będzie jeszcze większa, gdy ponownie odwiedzę Kanadę.