Wzdręgi

„Złotopiórki”: tak nazywa autor swoje ulubione ryby – wzdręgi. Uchyla on teraz rąbka tajemnicy z tego, trwającego już dziesiątki lat, „romansu”.
Wzdręgi są wspaniałe. Już od ponad 40 lat są one – zaraz po szczupakach moim najbardziej ulubionym gatunkiem ryb. Dlaczego własnie one? Cóż, na to pytanie nie jest łatwo odpowiedzieć, gdyż w ciągu lat decydowały o tym bardzo różne powody. Za młodu, stawiając pierwsze wędkarskie kroki, przepadałem za nimi dlatego, ze dawały się łowić w dużych ilościach. Często brały przy tym jak oszalałe. W tym czasie sprzedawałem je wędkarzom jako rybki przynętowe. Mając szesnaście lat przekonałem się, ze krasnopiórki mogą zastąpić mi połów pstrągów. W mojej okolicy było mało
wód pstrągowych, a ja chciałem łowić na suchą muchę. Zaczęło się to od czasu, gdy pewien stary wyga nauczył mnie, jak należy posługiwać się muchówką. Brak pstrągów, lipieni, czy nawet kleni, wzdręgi nagradzały mi z nawiązką i wspaniale wychodziły do suchej muszki. Byłem bardzo szczęśliwy, gdy złowiłem swoją pierwszą wzdręgę na muchę. Wkrótce potem miałem na koncie okaz długości 22 cm. Największa moja wzdręga mierzyła równo 38 cm.

Schronienie i pokarm

Wody bieżące są coraz częściej zanieczyszczane i o ładne okazy krasnopiórek jest w nich coraz trudniej Na szczęście istnieją jeszcze inne łowiska gdzie można z powodzeniem łowić te złoto-żółte ryby. Są nimi czyste jeziora z pasami przybrzeżnych trzcin.
Każdy, pragnący łowić wzdręgi, powinien na początku poznać sposób ich zerowania w danym zbiorniku. Ryby te preferują czystą wodę z dużą ilością roślinności. Podwodna roślinność zapewnia im nie tylko schronienie, ale jest jednocześnie i pokarmem. Złotopiórki w odróżnieniu od większości innych ryb spokojnego zeru, zjadają także rośliny wodne, głownie ich najbardziej miękkie części. Poza tym, odżywiają się one owadami, ślimakami i rożnymi larwami, bytującymi na liściach i łodygach roślin. Pysk wzdręgi jest wygięty nieco ku górze, co świadczy o tym ze ryby te chętnie pobierają owady i inny pokarm także z powierzchni wody.
Uwzględniając powyższe informacje, wiadomo już dość dokładnie, gdzie i jak powinno się je łowić. Jeżeli na dodatek wiadomo. ze złotopiórki są ostrożne i pływają w stadkach, można już rozpocząć ich łowienie.
W jeziorze najlepiej jest łowić z łodzi. Do pewnego i stabilnego zakotwiczenia się niezbędne są dwie kotwice, szczególnie gdy się chce łowić na granicy trzcin lub przy grążelach. Ważne jest, aby nie kotwiczyć łodzi w samym łowisku, gdyż powoduje to natychmiastową ucieczkę ryb.
W jaki sposób należy wybrać najlepsze miejsce na łowisko? Istnieje na to wiele metod. Ułatwieniem jest to, że latem ryby są najczęściej dobrze widoczne i słychać je od czasu do czasu. Wzdręgi przemieszczają się wtedy powoli wzdłuż pasa roślin litoralu, podobnie jak robią to pasące się na pastwisku krowy. Wtedy należy określić kierunek ich wędrówki i po cichu ustawić się łodzią tam, gdzie powinny się one znaleźć.
Osobiście najchętniej wyszukuję „oczka” wśród roślin wodnych. W takim miejscu najlepsze wyniki przynosi łowienie na spławik. Często opłaca się też rzucić kilka kawałeczków chleba lub inną zanętę. Gdy wzdręgi się pojawią, skutecznie zatrzymuję je na pewien czas w łowisku: nęcąc małymi porcjami białych robaków. Jeżeli nie udaje się nam stwierdzić obecności aktywnie żerujących ryb, to najlepiej jest spróbować szczęścia na nawietrznej stronie jeziora. Pływający pokarm nanoszony jest tam dosłownie wprost do pysków ryb, Przy gładkiej powierzchni wody oraz gdy nie udaje się zaobserwować w wodzie ryb, należy przygotować sobie łowisko. Szuka się wolnych miejsc między roślinnością i nęci się pływającą zanętą lub kukurydzą czy też białymi robakami. W łowisku mogą pojawić się obok wzdręg i inne ryby. Przy użyciu zanęty tonącej grunt powinien być ustawiony na większą głębokość, gdyż ryby zerują przy dnie.

Długie wędzisko

Wspomniałem już wcześniej o spławiku. Niektórzy chcieliby może zapytać, jakiego właściwie spławika używam. Dobre pytanie, ponieważ spławik na wzdręgi różni się wyglądem od innych zwykle stosowanych.
Na początku opiszę, jakim sprzętem łowię krasnopiórki. Wędzisko nie może być za krótkie. Najlepszy do łowienia wzdręg jest kij długości od 3.6 do 3.9 m. niezbyt sztywny. Tylko wędzisko o miękkiej akcji gwarantuje poprawne i łatwe zarzucanie zestawu z lekkim spławikiem. Moim ulubionym wędziskiem jest „Tench Float” angielskiej firmy Drennan. Ma ono 3.85 m długości i nadaje się idealnie do łowienia na żyłkę o średnicy 0.14-0.22 mm. Innym, również bardzo dobrym kijem, jest „Euroteam Match” (3.9 m) firmy Snap. Obydwa te wędziska są trzyczęściowe i pozwalają na łatwe zarzucanie lekkiego zestawu. Wędzisko powinno być stosunkowo długie, gdyż wtedy łatwiej można zapobiec zaplątaniu się żyłki w liściach, grążelach lub w trzcinach. Uniesiona do góry szczytówka takiego wędziska utrzymuje żyłkę w powietrzu i nie sprawia ona nam więcej żadnych problemów. Poza tym, napięta żyłka pozwala na znacznie łatwiejsze zacięcie, które często jest prawie niewykonalne, gdy żyłka spoczywa swobodnie na roślinności. Długie wędzisko stwarza także lepsze możliwości manewrowania nim podczas holu ryby wśród grążeli.

Ekspresowy kołowrotek

Do łowienia wśród roślinności wodnej niezbędny jest kołowrotek ze sprawnym hamulcem o dużym przełożeniu. Możliwość szybkiego nawinięcia żyłki jest bardzo istotna przy nieudanym zarzuceniu zestawu. Duże przełożenie pozwala też na szybkie wyholowanie wzdręgi z roślinności wodnej. Zmniejsza to niebezpieczeństwo zerwania ryby i przepłoszenia w ten sposób całego stadka.
Bardzo ważny jest dobór żyłki. Powinna być ona stosunkowo miękka i niezbyt rozciągliwa, mieć dużą wytrzymałość oraz być dobrze widoczna. To ostatnie jest istotne z tego względu, ze wzdręgi często zerują intensywnie pod sam wieczór i ułatwia nam to zauważenie brania. Do łowienia wzdręg w miejscu bez roślinności wystarczająca jest żyłka o średnicy 0.16 mm, gdyż duże egzemplarze tych ryb przebywają jednak bardzo rzadko w wolnych partiach wody. Mimo to najchętniej stosuję żyłkę o średnicy 0.20-0.22 mm. Wysokiej jakości żyłki o tej grubości mają około 4 kg wytrzymałości. Uważny czytelnik mógłby w tym momencie zaoponować: Jest to o wiele za dużo, jak na ryby, które rzadko osiągają masę ponad 1 kg. Policzmy jednak: 1 kg ryby + 2 kg „nabranego zielska” + 1 kg na opór wody – daje nam 4 kg. Poza tym, co stanie się, gdy całkiem niespodziewanie weźmie nam piękny lin lub karp. W takiej sytuacji żyłka 0.22-milimetrowa nie będzie z pewnością zbyt gruba.