Łowienie na mormyszkę inaczej

Mormyszką to przynęta wymyślona w Rosji. Ta odrobina metalu z haczykiem staje się skuteczniejsza w połączeniu z przynętą zwierzęcą. Regulamin wędkarski w Niemczech nie jest tak surowy jak w Polsce, dlatego tamtejsi wędkarze mogą bez przeszkód łowić na mormyszkę wieloma sposobami.
Zagraniczny wędkarz łowiący pod koniec lat 50. w jeziorze Schluch wygląda! podejrzanie – jego przedramię drżało jak liść osiki, a w ręku trzymał komicznie krótką wędkę, półmetrowy kijek z dwoma przelotkami. Nic więc dziwnego, że Rudi Faller postanowił skontrolować dziwnie zachowującego się jegomościa. Nieźle się zdziwił, gdy okazało się, że to nie kłusownik. Wędkarz był bowiem rosyjskim specjalistą w łowieniu na mormyszkę. „Miałem okazję zobaczyć, na czym polega ta metoda i skwapliwie z tego skorzystałem”, przypomina sobie Faller. „Rosjanin opuścił przynętę na dno, naprężył żyłkę, a następnie, wykorzystując sprężynujące właściwości szczytówki, wprowadził mormyszkę w drgania i z wyczuciem tańczył nią nad dnem”. Faller połknął bakcyla i wkrótce zaczął wędkować dokładnie tak samo. Był jednym z pierwszych niemieckich wędkarzy, którzy opanowali technikę łowienia okoni i innych gatunków ryb na mormyszkę. W miarę upływu lat rosyjska technika przyjęła się w całej Europie Środkowej. Po pewnych modyfikacjach okazało się, że na super-delikatny zestaw z mormyszką można skutecznie łowić nie tylko z lodu, ale także z łodzi, pomostów i mostów.

Rzucanie i prowadzenie

Niekiedy na podrygującą w jednym miejscu nad dnem mormyszkę nic nie chce brać. Tak jak na przykład dzisiaj. Stoimy na wychodzącym daleko w jezioro pomoście. Gorące letnie słońce powoli chowa się za drzewami. Zapada wieczór. Wylęg ryb pływa tuż pod powierzchnią. Żarłoczne okonie zawzięcie prześladują drobnicę. I teraz niby mielibyśmy łowić nad dnem, skoro okonie żerują w toni i pod powierzchnią? Podrygiwać przynętą w jednym miejscu, gdy wyraźnie widać, że pręgowane drapieżniki zawzięcie gonią zdobycz? – W takiej sytuacji lepiej rzucać i prowadzić mormyszkę krótkimi skokami – wyjaśnia Faller. Jego wędka nie jest grubsza od małego palca u ręki i ma niewiele ponad metr długości. Nad krótką rękojeścią zamontowany jest kołowrotek z nawiniętą żyłką 0,12 mm. W pudełkach Fallera doliczyłem się ponad stu różnego rodzaju mormyszek. Wszystkie te przynęty są wykonane we własnym zakresie. Najprostsze modele mormyszek wyglądają jak ołowiane śruciny z wtopionymi pojedynczymi haczykami. Korpusy (główki) innych mormyszek przypominają ziarenka groszku i konopi, muszelki, wypukłe soczewki, gruszki, kropelki, krążki, graniastosłupy lub banany. Przynęty są zróżnicowane także kolorystycznie – poszczególne modele mormyszek są szare, zielone, żółte, czerwone, białe, niektóre z nich mienią się fantazyjnymi kolorami.

W korpusie mormyszki znajduje się mały otworek, nad węzłem na końcu żyłki zaciśnięta jest śrucina zapobiegają ca spadnięciu przynęty z żyłki.

 

Otwór w korpusie

Rudi Faller decyduje się na „kropelkę ołowiu”. Tak jak wszystkie mormyszki, „kropla ołowiu” także ma maleńki otwór w korpusie. Faller przewleka przez otwór żyłkę. Nad węzłem na końcu żyłki zaciska maleńką ołowianą śrucinę, aby mormyszka nie spadła z żyłki (patrz zdjęcie). Na haczyk zakłada dwa białe robaki. Równie dobrze mogą to być czerwony robak lub maleńka martwa rybka (wylęg). Gołą mormyszką, która w założeniu ma imitować kiełża zdrojowego, interesują się tylko nieliczne ryby. Lekki kij świsnął w powietrzu i mormyszka szybuje wzdłuż spadu brzegowego na odległość około 15 metrów. Faller pozwala przynęcie opaść na dno, a następnie zaczyna równomiernie kręcić korbką kołowrotka, jakby prowadził zwykłą przynętę spinningową. Lekkie podrygiwanie szczytówką wędziska sprawia, że mormyszką tańczy w wodzie. Okonie od razu doskakują do przynęty. Już pięć, sześć pręgowanych drapieżników wyraźnie interesuje się mormyszką, jednak żadna z ryb nie decyduje się na atak. W pełni lata okonie są bardzo ostrożne. – W zimniejszej wodzie, na wiosnę i na jesieni, mormyszką jest znacznie skuteczniejszą przynętą -wyjaśnia Faller. Być może wynika to z faktu, że drobna denna fauna bezkręgowa jest wtedy jednym z ważniejszych elementów pożywienia okoni.