Łowienie sandaczy na sztuczną przynętę

Lato jest najlepszym okresem do łowienia sandaczy na sztuczną przynętę. Twistery plasują się pod tym względem w czołówce. Cały zeszły rok dla mnie i moich kolegów „po kiju” upłynął pod znakiem sandaczy. Nasza metoda charakteryzowała się tym, że do łowienia używaliśmy tylko sztucznych przynęt Osiągnięte przez nas rezultaty przeszły wszystkie, nawet najśmielsze oczekiwania. Razem złowiliśmy ponad sto sandaczy. Tak, dobrze przeczytaliście, ponad 100 sandaczy. Na sztuczną przynętę? Tak, na sztuczną przynętę. Niektóre ze złowionych ryb były wyjątkowo duże. Kilkakrotnie udało się nam przekroczyć „magiczną” granicę 90 cm długości, a osobników 80-centymetrowych było tyle, ze nie nadążaliśmy z ich liczeniem. Łowiliśmy oczywiście też i mniejsze egzemplarze, ale w większości przypadków były to ryby długości przekraczającej 50 cm. Mogę więc powiedzieć, ze rok ten był wyjątkowo udany. W większości krajów sandacze wolno jest łowić dopiero od czerwca. Nie mogąc się opanować idziemy wtedy nad wodę i próbujemy rożnych obiecujących przynęt, chociaż jest jeszcze nieco za wcześnie na łowienie tych ryb.
Na początku czerwca sandacze są przeważnie bezpośrednio po odbytym tarle i opiekują się troskliwie swoim potomstwem. Uważam, ze w pierwszych tygodniach sezonu każdy, komu dobro tych ryb leży na sercu, powinien po złowieniu wypuszczać je z powrotem do wody. Sandacze muszą przecież opiekować się ikrą i wylęgiem tak długo, jak to jest konieczne. Ta troska o dobro ryb odpłaci się nam później z, nawiązką. W wodach, w których łowię z kolegami, widać to już bardzo wyraźnie.

Szczytowa akcja kija.

Po tarle sandacze są dość agresywne i dobrze zerują. Jest to dla nas bardzo korzystne, ponieważ rzucają się one teraz z łapczywością na podawaną im sztuczną przynętę i są stosunkowo łatwe do złowienia. Można by więc sądzie, ze sandacze dają się łowić na spinning tylko w miesiącach letnich. Nasz sposób łowienia przynosi jednak dobre efekty także i na jesieni oraz podczas łagodnych miesięcy zimowych. W sprzęcie wędkarskim na sandacze najważniejsze jest odpowiednie wędzisko. Powinien to być kij spinningowy o ciężarze rzutowym ok. 12 g. Oczywiście przy zakupie sami zadecydujecie o jego „właściwym wyborze „Przymierzającym” się do kupna proponowałbym jednak zdecydować się na kij o szczytowej akcji. Wiem wprawdzie, ze większość wędkarzy uważa za o wiele lepsze wędziska o akcji parabolicznej, ale nie zawsze powinny być one preferowane. Kij spinningowy używany do łowienia sandaczy na sztuczną przynętę musi być bardzo szybki w swojej akcji. Mam tu na myśli szybkość reagowania na rybę oraz szybkość wykonywania wszystkich czynności podczas łowienia. Kije o akcji szczytowej mają wszystkie te zalety i są one w tym przypadku zdecydowanie lepsze od wędzisk o akcji medialnej. Wędziska o akcji szczytowej mają jedną zasadniczą właściwość: są one o wiele mniej tolerancyjne na błędy popełniane przez wędkarza. Błędy popełnione podczas holu dużej ryby prowadzą najczęściej do jej utraty. Na szczęscie. ucząc się poprawnie operować kijem o akcji szczytowej, me będziemy musieli od razu skonfrontować swoich umiejętności z olbrzymim okazem. Łowienie na początku mniejszych okazow ryb pozwoli nam szybko wyeliminować wszystkie popełniane błędy.

Wybór odpowiedniego kołowrotka do danego wędziska me jest aż tak bardzo istotny. Ważne jest raczej to, żeby miał on dobry hamulec i nadawał się do łowienia na cienką żyłkę. Wprawdzie na początku sezonu na sandacze me ma potrzeby używania bardzo cienkich żytek, ale staje się to koniecznością na jesieni i zimą. Natomiast doskonale działający hamulec powinien mieć każdy kołowrotek, jeżeli ma być on wart swojej ceny. Na szczęście, przy zakupie kołowrotka wysokiej lub bardzo wysokiej klasy, nie ma z tym problemów. Należy się jednak liczyć z wydatkiem rzędu kilkuset tysięcy złotych.