Kotwiczenie łodzi wędkarskiej

Inne możliwości

Używając tylko jednej kotwicy powinniśmy stawiać ją zawsze z dziobu. Decydując się na użycie dwóch kotwic wydaje się, że druga zawsze musi być przymocowana do rufy. Okazuje się jednak, że są także i inne możliwości!
Jeżeli chcemy ustawić się idealnie pod prąd lub wiatr, a przeważnie chcemy, możemy opuścić kotwice po przekątnej, przykładowo przednią z lewej strony łodzi, natomiast tylną z prawej (lub na odwrót). Jeżeli jednak z jakichś względów planujemy ustawić się w poprzek do wiatru lub prądu, musimy obydwie kotwice wpuścić do wody od nawietrznej lub od strony, z której na łódkę napiera nurt.
Dryfująca kotwica
Jeżeli mamy taką ochotę lub nie znamy zbyt dobrze nowego łowiska, z kotwicą możemy łowić także w dryfie! Uważacie, że jest to niemożliwe? A jednak tak i już wszystko wyjaśniam. Przykładowo łowimy w miejscu o głębokości dwunastu metrów, a przy okazji chcemy jednak znaleźć jakiś atrakcyjny spad brzegowy lub okoniową górkę. Pozwalamy więc, aby wiatr swobodnie dryfował naszą łódź. Najpierw jednak opuszczamy pionowo kotwicę na dno, a następnie podnosimy ją o 2-3 metry i przywiązujemy do kółka na dziobie. Kiedy wpłyniemy nad jakieś płytsze miejsce, kotwica łapie dno i łódka zatrzymuje się. W momencie, kiedy to poczujemy, popuszczamy po prostu niezbędną ilość linki i kotwiczymy się tak, jak należy. Podczas łowienia w dryfie kotwica spełnia też rolę „systemu wczesnego ostrzegania” przed zbliżającą się płycizną, co biorąc pod uwagę gorączkę walki, skutecznie zapobiega niekontrolowanemu przybiciu łodzi do brzegu.

Środki ostrożności

Kotwice wyjmujemy zawsze w odwrotnej kolejności, w jakiej je opuszczaliśmy na dno – najpierw wyciągamy tylną kotwicę, a dopiero potem dziobową. Możecie mi wierzyć, że nie jest to żaden wymysł, lecz zwykły środek ostrożności. Przykładowo przy pracującym silniku wystarczy tylko chwila nieuwagi, aby linka tylnej kotwicy okręciła się wokół obracającej się śruby! Po wyjęciu jako pierwszej kotwicy dziobowej, łódka zawsze zaczyna się obracać.
Bez siły napędowej (czasami wypływa się przecież na ryby bez wioseł) momentalnie bylibyśmy zdani tylko na łaskawość losu, a to niekiedy kończy się bardzo tragicznie.
Nie zapominajmy bowiem, że woda jako żywioł nie toleruje żadnych błędów.
Z tych samych powodów powinniśmy też zawsze bardzo starannie klarować linki kotwiczne, a nie rzucać je jak popadnie na dno łodzi. Te kilka minut, które na to poświęcimy mogą nam w wyjątkowej sytuacji uratować nawet życie – przykładowo gdy do naszej łódki, stojącej na środku toru wodnego, zbliża się rozpędzona barka.
Przy sklarowanych końcówkach linek wyjęcie kotwicy jest kwestią tylko kilku sekund.
Później wystarczy tylko uruchomić silnik lub trochę odpłynąć na wiosłach.

Kupne kotwice są dość drogie. Nic więc dziwnego, że denerwujemy się, gdy przez nieuwagę kotwica wraz z linką wpadnie do wody, albo gdy musimy podjąć decyzję przecięcia linki, gdyż holujemy akurat rybę życia i nie ma możliwości wyjęcia kotwicy. Chcąc uniknąć tego typu nieprzyjemnych sytuacji wystarczy dowiązać do kotwicy na drugiej lince (wystarczająco długiej) małą bojkę lub zwykłą plastykową butelkę. Bojka pokaże, gdzie należy szukać kotwicy, a następnie można bez trudu wyciągnąć ją na lince pomocniczej. Poza tym obecność bojki na powierzchni wody pozwala łatwiej uzmysłowić sobie, gdzie znajduje się lina i można wystrzegać się tego „niebezpiecznego” miejsca podczas holu dużej ryby.