Łowimy halibuty
Z drapieżników bytujących w głębinach morskich najchętniej łowię diabły morskie, halibuty i szczupaki morskie. Ze względu na to, ze są one raczej rzadką zdobyczą, łowienie ich dostarcza szczególnych emocji i jest pełne uroku. Te trzy gatunki ryb łowię na filety ze śledzia lub makreli założone na tak zwany systemik halibutowy. Filet z całego śledzia lub połówki makreli zakłada się na haczyk 4/0, który jest przywiązany do przyponu z żyłki monolitycznej długości 2 m i grubości 1 mm. Przypon ten jest połączony z żyłką główną za pomocą dwóch bardzo mocnych morskich karabińczyków na łożyskach oraz zlutowanego kółka metalowego (rysunek).
Systemik halibutowy (pomysłu autora) do łowienia na dużych głębokościach.
Zestaw obciąża się ciężarkiem ołowianym o masie 500-1000 g. Stosuje się przy tym specjalną rozpórkę wykonaną ze stalowego drutu. Jest ona nieodzowna i bardzo niezawodna przy łowieniu dużych egzemplarzy ryb.
Być może niektórym z Was wyda się, że cały opisywany sprzęt jest za mocny i zbyt toporny. Każdy, kto jednak miał już na kiju dużego szczupaka morskiego lub średniej wielkości halibuta wie, że w niczym tu nie przesadziłem. Wielu wędkarzy może opowiedzieć o takich braniach, gdy żyłka była wyciągana przez rybę w sposób ciągły i nieprzerwany. W końcu kończyła się ona lub pękała i żegnajcie marzenia o taakiej rybie. Z bardzo dużym prawdopodobieństwem był to halibut.
Każdy, kto chce mieć udane połowy na dużych głębokościach, musi mieć – oprócz przysłowiowego szczęścia – bardzo solidny sprzęt. Tylko dzięki niemu możliwe jest wyciągnięcie na powierzchnię wody „głębinowego monstrum” po siłowym holu.