Smak podanej przynęty decyduje czy zostanie ona wzięta przez rybę

Smak zewnętrzny.

U niektórych ryb pręciki smakowe znajdujemy również poza jamą gębową, przy czym ich wrażliwość smakowa jest taka sama. Mogą one być zlokalizowane między zębami, na wargach, wokół otworu gębowego, na podbródku i w okolicach głowy. Dla przykładu, wrażliwe na smak strefy u karpia rozpościerają się od wargi do płetw piersiowych. Niektóre gatunki rozpoznają smak przy pomocy wąsików rozmieszczonych wokół otworu gębowego: u dorsza jeden wąsik w podbródku, u karpia, brzany i jesiotra 4, a u suma europejskiego 6. Sum amerykański, ze względu na gęstość wąsików rozmieszczonych wokół otworu gębowego, nosi przydomek kota. Ma on 8 wąsików: 2 między oczami, 2 po bokach górnej szczęki i 4 na podbródku. Wąsiki jego są po prostu obsiane pręcikami smakowymi, na których znajduje się 20.000 punktów smakowych. Podczas poszukiwań pokarmu wąsiki są bardzo aktywne, posiadają bowiem wysoko rozwinięty zmysł dotyku. Interesujący przedmiot zostaje dokładnie obmacany i stwierdzona jego przydatność do spożycia.

Odbieranie bodźców smakowych jest dla człowieka trudne do wyobrażenia. Karp mógłby na przykład wetknąć głowę do lodów czekoladowych i czułby ich smak od „policzka do policzka”.

Kto nie może sobie wyobrazić odbierania wrażeń smakowych „uszami”, ten musi wczuć się w sytuację suma, który posiada 175.000 punktów smakowych rozmieszczonych na całym ciele i ma niewiarygodne umiejętności „smakowania”. Można by go nazwać pływającym językiem. Wielu wędkarzy myśli, że ryba musi wziąć przynętę, aby stwierdzić smak. Jest jednak inaczej. Rybie wystarcza bowiem lekki dotyk zewnętrznymi partiami ciała – i wszystko jest już jasne. Nie odpowiada jej smak przynęty, to spokojnie oddala się z łowiska. Zewnętrzny zmysł smaku przysparza wędkarzom dodatkowych problemów. Podobno udowodniono też, że ryby nie potrzebują nawet dotykać przynęty, aby stwierdzić jej smak. Wystarcza im w tym celu znaleźć się w okolicy łowiska. Podobnie, jakby nam miało wystarczyć samo zbliżenie się do kiełbasy, aby upewnić się o jej smaku. My potrafimy co prawda lokalizować zapach z daleka, jednak ustalenie smaku danego przedmiotu wymaga wzięcia go do ust.

Z odległości.

Dla zwierząt żyjących w wodzie nie ma takiego podziału. Cząsteczki zapachowe i smakowe rozchodzą się bowiem w wodzie równomiernie.

Aby móc z dalszych odległości odbierać wyżej wymienione bodźce, musi być u ryb zagwarantowana wysoka wrażliwość organów zmysłu, które najmniejsze nawet koncentracje danych substancji rozpoznają w wodzie. Że co-najmniej niektóre gatunki ryb mają te zdolności, udowodniono to w latach 60-tych w doświadczeniach przeprowadzonych z sumami. Otóż po pozbawieniu suma zmysłu zapachowego, stwierdzono iż ten mimo wszystko był w stanie odnaleźć źródło pokarmu. W doświadczeniu tym ryby podążały śladem drobnych cząstek chemicznych rozpuszczonych w wodzie (wyciąg z wątroby) i docierały do punktu wyjściowego umieszczonego w odległości 30 razy większej od długości ciała ryb. Ponadto udowodniono, że pewne składniki chemiczne były przez sumy lepiej rozróżniane za pomocą zmysłu smaku niż zapachu. Sumy nie są jedynymi rybami mogącymi z daleka rozpoznawać smak. Pstrągi tęczowe na przykład w tak samo dobrym, a nawet lepszym stopniu odczuwają smak niż zapach aminokwasów (najważniejszych składników chemicznych pobudzających większość ryb do pobierania pokarmu). Odczuwanie smaku na odległość czyni wędkarstwo trudniejszym. Ryby mogą już z daleka rozpoznać przynętę i zdarza się często, że zbliżając się do niej wykonują w pewnym momencie w tył zwrot. Nie jest to uwarunkowane niewłaściwym wyglądem przynęty, lecz często jej nieprzyjemnym smakiem.
Odpowiedni środek

Reakcja ryby na przynętę zależy również od jej smaku. Wędkarze, którzy tego naturalnego odruchu obronnego ryb nie biorą pod uwagę, łowią mniej. Potrzebny więc jest „odpowiedni środek” dla naszej przynęty, aby trafić rybom do gustu. Czym jest ten „odpowiedni środek”? W zasadzie ryby mają wrażenia smakowe podobne do naszych i rozróżniają podobne kierunki smakowe, jak i my. Reagują więc na substancje, będące składnikami 4 podstawowych smaków: słony, słodki, gorzki i kwaśny. Reakcja na te substancje nie znaczy bynajmniej, że wszystkie smaki rybom odpowiadają. Cukier jest smakowitym dodatkiem do cukierków i Coca Coli, jednakże badania naukowe wykazały, że nie ma on większego działania na ryby drapieżne. W moich badaniach laboratoryjnych pozytywnie na cukier reagowały tylko pstrągi tęczowe i to wyłącznie na duże jego koncentracje. Inne gatunki jak sandacz, okoń czy sum nie wykazywały cukrem zainteresowania. Sól ma działanie stymulacyjne, nie zawsze jednak pobudza apetyt ryb. Większa zawartość soli w ulubionym pokarmie może nawet prowadzić do jego odrzucenia. Mimo wszystko dobre wyniki w połowach np.: bassa wielkogębowego osiągano przy użyciu sztucznej przynęty zaimpregnowanej w soli. Osobiście uważam za błędne używanie soli i cukru dla zwabiania ryby drapieżnej w okolice haczyka. Substancje te bowiem nie przyczyniają się do zwiększenia apetyczności przynęty. Najbardziej pobudzającymi substancjami, jakie do tej pory odkryto, są wiązania organiczne spotykane w żywych tkankach. Do najpopularniejszych należą tu aminokwasy, alkohole i kwasy organiczne. Każdy gatunek ryby reaguje najlepiej na specyficzne dla siebie substancje, ale aminokwasy mają dość uniwersalne działanie. Co smakuje pstrągowi, nie musi odpowiadać sandaczowi. Każdy gatunek ryb ma też swój ulubiony zestaw aminokwasów, przy czym pokrewne gatunki reagują podobnie. Prawdopodobnie można by skomponować zestawy aminokwasów, które miałyby podniecające właściwości tylko dla pewnej rodziny ryb. Można by wtedy łowić okonia używając substancji stymulującej, która np. sandacza by nie interesowała. Gust smaku jest wśród różnych gatunków ryb zróżnicowany.