Łowienie na gumki i systemik
Wielu spinningistów skutecznie łowi ryby drapieżne na systemiki z martwą rybką. Równie dobre wyniki, a może nawet lepsze, można osiągnąć, zastępując martwą rybkę przynętą z miękkiego tworzywa sztucznego.
Już kilka lat temu zauważyłem, że systemik Drachkovitcha, stosowany głównie do łowienia na martwą rybkę, doskonale nadaje się także do uzbrajania przynęt z miękkiego tworzywa sztucznego. Systemik ten pozwala pewnie przymocować przynętę, optymalnie umiejscowić haczyk oraz zastosować dowolne obciążenie. Dzięki ruchomemu (przegubowemu) połączeniu z ołowianą główką, przynęta porusza się w wodzie bardzo naturalnie i działa prowokująco na ryby.
Kolebiący ruch przynęty uzbrojonej systemikiem Drachkovitcha jest szczególnie atrakcyjny dla sandaczy. W momencie kontaktu z dnem przynęta z tradycyjną ołowianą główką i z wtopionym w nią na stale pojedynczym haczykiem przestaje od razu pracować, natomiast gumka (twister lub ripper) uzbrojona systemikiem Drachkovitcha porusza się jeszcze przez chwilę, upada na bok i dopiero przestaje pracować. Także podczas normalnego prowadzenia przynęty, gumka podawana na systemiku ma w sobie znacznie więcej życia, niż przynęta uzbrojona główką z pojedynczym haczykiem. Prowadząc systemik krótkimi skokami udaje się, nawet przy niewielkim doświadczeniu wędkarskim, zacinać pojedyncze skubnięcia drapieżnika, które przy tradycyjnym prowadzeniu (i uzbrojeniu) przynęty byłyby praktycznie niewyczuwalne. Tak przynajmniej wynika z mojej praktyki. Poza tym, samodzielne wykonanie systemiku do łowienia na przynęty z miękkiego tworzywa sztucznego jest znacznie łatwiejsze, niż wykonanie systemiku do łowienia na martwą rybkę. Jest to kolejny powód, żeby spróbować kiedyś proponowanego przeze mnie sposobu łowienia i jestem pewien, że nie będziecie narzekać na słabe wyniki.
Swobodna praca przynęty
Podczas wykonywania systemiku musimy pamiętać o właściwościach poszczególnych przynęt z miękkiego tworzywa sztucznego. Każda z nich porusza się bowiem w nieco odmienny, charakterystyczny dla siebie sposób. Nasz systemik nie powinien ograniczać swobodnych ruchów przynęty nawet w najmniejszym stopniu.
W przypadku bardzo długiej przynęty z miękkiego tworzywa sztucznego, imitującej na przykład rosówkę, haczyk można umieścić na przykład zupełnie z przodu. Ryzyko częstych pustych pobić jest wtedy znikome, natomiast swobodna praca przynęty z pewnością wpłynie na zwiększenie liczby brań. Ciągle musimy jednak pamiętać, że poruszająca się w wodzie przynęta z miękkiego tworzywa sztucznego znajduje się jakby w stanie nieważkości. Jeżeli gumkę atakuje wymiarowa ryba, to nie ma ona najmniejszch problemów z pochwyceniem przynęty i „zasysa” nie uzbrojony „ogonek” już przy pierwszym otworzeniu pyska.
Ryby niewymiarowe radzą sobie z tym znacznie gorzej, gdyż ze względu na mniejsze pyski, nie potrafią od razu pochwycić zdobyczy w całości.
Podczas łowienia sandaczy na spinning puste brania są niestety czymś zupełnie normalnym. Bardzo często zdarzają się takie dni, gdy sandacze niby atakują przynętę, ale nie otwierają przy tym pysków. Wędkarz odczuwa to jak niespodziewane „kopnięcie prądem”, ale w sumie nie jest w stanie powiedzieć, czy było to normalne branie, czy też tylko energiczne trącenie. W każdym razie zacięcia bardzo często trafiają w próżnię. Specjalnie piszę tu „bardzo często”, gdyż od czasu do czasu udaje się „przyciąć” atakującą rybę. Sandacze najczęściej zapinają się wtedy za „policzek”, za żuchwę od zewnątrz, „za nos”, czyli za sam koniec pyska , za płetwy piersiowe, grzbietową lub nawet za ogon. Z mojej praktyki wynika, że przynęty sztuczne podawane na systemiku Drachkovitcha są nadwyraz łowne szczególnie w dni, gdy sandacze biorą bardzo anemicznie. Oczywiście nie chodzi tu o lepszą skuteczność w przypadkowym „zahaczaniu”ryb, ale o zacięcia tych drapieżników, które choć na moment wzięły przynętę do pyska.