Od matki natury
Jak odnaleźć zatem odpowiedni środek do przynęty wśród wielu aminokwasów bądź innych substancji? Przeważnie bierze się przynętę naturalną, bądź kombinuje się ją z przynętą sztuczną. Ryba drapieżna jest na daną zdobycz chemicznie zaprogramowana, dlatego drapieżniki polujące głównie na krąpiki rejestrują je jako chemicznie pociągające. Przyzwyczajenie do danego rodzaju pokarmu u ryb nie jest jednak tak silne, aby nie próbowały one jego innych odmian. Jeżeli jednak dany pokarm występuje w nadmiarze, na przykład pewien gatunek owadów, może się zdążyć, że żaden inny pokarm nie będzie przyjmowany. Przeważnie jednak dopasowują się ryby w ten sposób, że zjadają wszystko, co uda im się znaleźć. Decydującym aspektem jest tu jednak smak przyjmowanego pokarmu. Niespodzianką może być też, że niekoniecznie pokarm występujący w obfitości jest smakołykiem ryb, wręcz przeciwnie, nawet nieznany im rodzaj pokarmu może być chętnie zjadany.
Mój przyjaciel chciał swego czasu złowić przy pomocy więcierza węgorze do pewnego projektu naukowego. Różnorodne przynęty naturalne nie przynosiły oczekiwanej zdobyczy. Za poradą zawodowego rybaka zastosował on do zanęcania mięso z krabów, co spowodowało, że efekt byt natychmiastowy. Była to nieco zagadkowa sytuacja, gdyż w tamtejszych wodach nie występowały kraby. Jednak węgorze spożywały je bardzo chętnie, obojętne czy je już w swoim życiu napotkały, czy też nie. Dżdżownice mogą posłużyć za kolejny przykład. Są one zwierzętami żyjącymi na lądzie a mimo wszystko stanowią najbardziej łowną przynętą na większość gatunków ryb. Szczupaki przepadają za tłustymi rybami, na przykład za makrelą, której uprzednio nigdy nie widziały. Zawiera ona jednak pewien „pakiet smakowy”, znany szczupakowi z innych przez niego konsumowanych ryb.
Krew podnieca drapieżniki
Każdy wędkarz powinien wykazać trochę polotu w stosowaniu przynęty naturalnej. Atrakcyjność martwej rybki można zwiększyć poprzez krótkie nacięcia jej boków. Krew młodych ryb podnieca okonie, sandacze oraz inne drapieżniki. Jednakże należy zwrócić uwagę, aby nie uszkodzić wnętrzności rybki używanej na przynętę. „Smak” nadtrawionej już treści pokarmowej jest doskonale przez ryby wyczuwany. Stanowi to coś tak nienaturalnego, że już nawet minimalne przecięcie wnętrzności (woreczka żółciowego w szczególności) powoduje całkowity spadek zainteresowania taką „zdobyczą”. W przeprowadzonych przeze mnie doświadczeniach, podczas karmienia okoni zmielonym mięsem rybim stwierdziłem, że oczyszczone z wnętrzności mięso było chętnie przez nie przyjmowane, natomiast nieoczyszczone zostawało po prostu odrzucane. W przyrodzie można znaleźć wiele przykładów substancji smakowych skutecznie zniechęcających ryby drapieżne do obiektu wydzielającego je. Jako przykład wymienię tylko gruczoły skórne niektórych żab i ropuch. Specjalistyczna wydzielina produkowana przez te gruczoły działa na zmysł smaku prawie wszystkich ryb drapieżnych wręcz odpychająco. Tym samym, uznają one automatycznie taką żabę za całkowicie nie godną uwagi i niejadalną.
Mimo atrakcyjności przynęt naturalnych, wybór ich nie zawsze jest najlepszy. Niektóre są wręcz zabronione, inne nie są chętnie stosowane przez wędkarzy. Pewną możliwością są sztuczne dodatki wzmacniające smak, coś w rodzaju skoncentrowanych przynęt naturalnych. Znane są esencje i koncentraty z raków, krabów, dżdżownic i pijawek. Esencje roślinne są już dostępne (np. wyciąg z owoców i czosnku) i działają one na rybę białą, np. karpia pobudzająco. Wśród „wzmacniaczy” smaku rozróżniamy aromaty oraz gotowe, spreparowane przynęty. Ich formy są różnorodne, od płynnej do stałej. Mają one wiele zalet, dają się bowiem długo przechowywać w lodówce, ponadto można je bardzo dobrze kombinować ze sztuczną przynętą. Przy ich pomocy dane jest wędkarzowi decydować o intensywności rozchodzenia się aktywnych cząsteczek smakowych w wodzie. Ponadto wędkarz może sam powiększyć wzrokową atrakcyjność swojej przynęty, poprzez użycie odpowiednich farb, bądź błyszczących folii. Są różne możliwości preparowania przynęty aromatami: posmarowanie zewnętrznej powierzchni, wypełnienie wolnych przestrzeni oraz nasączenie przynęty. W każdym razie aromat podrażnia narządy smakowe ryby i zmusza ją do dłuższego trzymania zdobyczy w pysku. Niestety i odwrotna reakcja jest możliwa. Użyciem nieodpowiedniego wzmacniacza smaku można spowodować natychmiastowe wyplucie przynęty. Użycie aromatów staje się coraz popularniejsze. Przykładowo miękkie tworzywo sztuczne jest dla ryb bez smaku, co zaobserwowano w akwariach u okoni i innych ryb. Natomiast to samo tworzywo przesączone pewnym aromatem, ryby zatrzymywały dłużej w pysku, a nawet go połykały.
Nadwrażliwość
Przy wzbogacaniu smaku sztucznej przynęty, pobudza się tak zwane nadnaturalne bodźce smakowe. Prowadzi to automatycznie do lepszych wyników w połowach. W teście z pstrągami tęczowymi, porównano ikrę łososia, superprzynętę na pstrągi, ze sztucznie spreparowaną przynętą. W Polsce łowienie na ikrę jest surowo zabronione! Użyta „aromatyczna bomba” okazała się pięć razy łowniejsza, niż ikra łososia. Natomiast musimy się starać wykluczyć odstraszające ryby substancje, które są niestety bardzo rozpowszechnione. Zalicza się do nich kremy do rąk, dezodoranty, wody kolońskie i tytoń, szczególnie tytoń do żucia zawierający wysoką dawkę nikotyny. Paląc więc nad wodą papierosy skutecznie przenosimy ich zapach (smak) na zakładaną na haczyk przynętę. Doświadczenia wykazały, że najbardziej odstraszającym środkiem dla ryb są płyny przeciw ukąszeniom owadów. Zawierają one bowiem największą dawkę środka chemicznego DEET. Okonie wyczuwają środek ten już w znikomych koncentracjach, mniejszych niż 1 część na 1 milion części wody. Raz posmarowane tym środkiem ręce, czynią przynętę na 90 minut nieprzydatną do użytku. Poleca się zatem mycie rąk przed rozpoczęciem połowów, przy czym używać należy środków myjących całkowicie rozpuszczalnych w wodzie. Wiele ryb czuje i słyszy najpierw, zanim coś dojrzy. Ich pobudzona ciekawość powoduje zbliżanie się do interesującego przedmiotu. Przy bliższym podejściu mogą już wąchać i wyczuwać smak bez dotykania przynęty. Jeśli jest ona w dalszym ciągu interesująca, branie jest pewne. Decyzją w tym przypadku, jeszcze raz przypominam, kieruje zmysł smaku, będący ostatnią barierą między wędkarzem a rybą.