Łowienie ryb na parówkę
Niewiele jest przynęt, na które można, z równym powodzeniem, łowić okazałe ryby niemal wszystkich gatunków.
Wśród takich przynęt, jedną z lepszych, jest najzwyklejsza pijawka (świeża lub konserwowana), ale nie każdy wędkarz weźmie do ręki to wijące się stworzenie, choć jest przecież takie pożyteczne – lecznicze właśnie wtedy, gdy się przyssie… Pijawka więc odpada.
Równie uniwersalne, co skuteczne, są małe rybki o długości do 4 -5 cm. Jednak wielki kłopot sprawi nam zdobycie i przechowywanie takich maleństw, zwłaszcza jesienią. Więc i ta przynęta odpada.
Nie, nie będę dalej szukał, bo większość wędkarzy ma taką właśnie przynętę, nie tyle pod ręką, co na widelcu! Tym łatwym w obsłudze i rybodajnym cudem, jest najzwyklejsza paróweczka.
STOSOWANIE PARÓWKI – w wędkarstwie jest równie proste, co skonsumowanie jej wprost z talerza, pulchnej i dymiącej. Z jedną wszak zasadniczą różnicą – na ryby zabieramy parówkę surową. Uwaga! – pod żadnym pozorem nie wolno użyć gotowanej!
Łowiąc na parówkę najlepsze wyniki osiągniemy w rzece. Płynąca woda potrafi bardzo szybko wypłukiwać cząsteczki z bardzo zwartej nawet masy, więc nasz kawałek parówki szybko straci smak, zapach i zwartą konsystencję. Z uwagi na to parówka gruba, pocięta na kawałeczki nie nadaje się do naszych celów. Najlepsza będzie ta cienka, o grubości zaledwie 2 cm, w „opakowaniu” imitującym naturalne jelito. „Laskę” bez skórki tniemy w poprzek na plastry o grubości 1 cm, dzięki czemu otrzymujemy całkiem zgrabne krążki. Ich wielkość dobieramy do rozmiaru użytego haczyka, co z kolei jest warunkowane gatunkiem i wielkością ryby, którą zamierzamy złowić.
Krążek parówki nadziewamy na haczyk lub kotwiczkę. W obu przypadkach trzonek haczyka wprowadzamy od dołu krążka przez miąższ, a ostrze ukrywamy w parówce. Taki krążek, jak i wielkość haczyka, pozwoli nam zaciąć i wyholować rybę ważącą do 5 kg. Na te cięższe okazy musimy przygotować większą przynętę i większy haczyk. Z uwagi na fakt, że ryba będzie ostrożnie smakować parówkę, ważne jest aby ukryć cały haczyk w przynęcie. Zbytnio wystające z przynęty ostrze haczyka, w tym przypadku po prostu płoszy.
Drobno posiekaną parówkę można dodać do zanęty, której zapach nie może zdominować zapachu kiełbaski. Dlatego do tak komponowanej zanęty, nie dodaje się żadnych atraktorów i wzmacniaczy zapachu. W zupełności wystarczy delikatny aromat zanęt na karpiowate.
PARÓWKA PŁYWA, a właściwie, po założeniu na haczyk, ledwo unosi się w toni. Warto ten szczęśliwy fakt wykorzystać do łowienia na tzw. spławkę. To proste i rybodajne zajęcie, polega na posyłaniu w wodę nie obciążonego zestawu bez spławika (ewentualne dociążenie polega na owinięciu trzonka haczyka niewielką ilością ołowianego drutu). Wystarczy zarzucić „kawałek” w górę rzeki i pozwolić przynęcie naturalnie spłynąć z prądem.
Do obłowienia tym sposobem idealnie nadają się kamienne prostki i (paradoksalnie) szczyty główek. Można też, po założeniu na żyłkę przelotowej oliwki, poturlać sobie po czystym, bezzaczepowym dnie.
EFEKT UŻYCIA – paróweczki jako przynęty zadowoli niejednego wędkarza. Na dużej nizinnej rzece taką przynętę podniesie gruby kleń, węgorz, miętus, brzana, wielki leszcz i jeszcze większy karp. Dużym kawałkiem nie pogardzi wąsaty sum. W rzekach podgórskich najczęściej łowić będziemy brzany, miętusy i klenie. W niewielkich rzeczkach można tą przynętą wywabić z kryjówki miętusa i arcyostrożnego klenia.
W rzekach z szybkim i głębokim nurtem, najlepiej sprawdzą się zestawy gruntowe do łowienia z dna, także z koszyczkiem zanętowym. Łowienie na parówkę nie jest więc skomplikowane i nie wymaga specjalistycznego sprzętu. Ale nawet podczas jesiennej dżdżystej i zimnej pogody, przynajmniej co pół godziny trzeba będzie zwinąć zestaw i wymienić krążek paróweczki na świeży i aromatyczny. Ryby z pewnością docenią te starania.