Wciągu całego roku łowię razem z zagranicznymi wędkarzami więcej niż w 15 weekendów szczupaki i sandacze. Za każdym razem powtarza się pytanie, czy nie zapomniałem zabrać ze sobą podbieraka. Moja odpowiedź jest również standardowa – „Nie potrzebuję używać tego kłopotliwego dodatku”. Ponieważ nasze rowy i kanały nie mają stromych brzegów, każdorazowo biorę holowaną rybę ręką, niezależnie od jej wielkości. Łowiąc bez podbieraka należy zwrócić uwagę na pewne szczegóły. Zawsze zakładam wodery, aby bez problemu móc wejść do wody. Hamulec kołowrotka musi być odpowiednio wyregulowany, a żyłka o należytej wytrzymałości. Na koniec jedna rada – nie należy obawiać się zębów szczupaka.
Podczas podbierania ręką należy lekko uchylić pokrywę skrzelową i powoli wsuwać dwa palce w kierunku pyska, tak daleko jak tylko można. W tym miejscu nie ma zębów i im większy jest szczupak, tym łatwiej wykonać ten manewr. Wyjmując tak rybę z wody mam pewność, że żaden haczyk nie zaplącze się w siatce, co się zdarza przy użyciu podbieraka.W celu wydobycia haków z paszczy ryby postępuję podobnie. Podnoszę szczupaka na dwóch palcach do góry, a ten „dobrowolnie” otwiera pysk. Wspaniale! Kto odczuwa respekt przed groźnie wyglądającymi zębami, powinien na początek spróbować w rękawiczce. Uważam, że dużą zaletą brania ryby ręką jest fakt, że lądujemy ją dopiero po całkowitym jej umęczeniu. Mając pod ręką podbierak, często robimy zasadniczy błąd. Podbieramy za szybko dość silną rybę, co w rezultacie może doprowadzić do straty zdobyczy. Do wyciągania ryb ręką potrzeba trochę praktyki. Spróbujcie kiedyś zacząć to robić. Gwarantuję, że nic przykrego nie może się wydarzyć. Skąd to wiem? Otóż łowię rocznie kilkaset szczupaków i moje palce są w dalszym ciągu całe i zdrowe.