Bagna biebrzańskie, ostoja wielu gatunków ptaków, zwierząt i ryb, unikat na skalę europejską, są od dwóch lat parkiem narodowym obejmującym ogromny obszar doliny Biebrzy, od Wizny aż po granicę z Białorusią (bez tzw. otuliny jego powierzchnia wynosi ok. 56 tys. ha).
Porośnięte turzycami torfowiska z lasem szumiących trzcin oraz malownicze kępy charakterystycznych dla biebrzańskiego krajobrazu brzóz, szczególnie pięknych w złocistej szacie je-sienią są naturalnym siedliskiem łosia. Na zalanych wiosennym przyborem Biebrzy, Jegrzni, Ełku i Wissy łąkach i torfowiskach odprawiają swe gody miliony ptaków, wśród nich rzadko spotykane na innych terenach bataliony. W niezliczonych starorzeczach oraz głębokich rzecznych jamach kryją się dorodne szczupaki – i coraz rzadsze już – kilkudziesięciokilowe sumy. Niestety, w ostatnich kilkunastu latach nasilił się proces bardzo szybkiej degradacji bagien biebrzańskich i samej Biebrzy oraz jej dopływów. Utworzenie Biebrzańskiego Parku Narodowego – decyzja jak najbardziej słuszna z przytoczonych powyżej powodów – oznacza i dla wędkarzy wprowadzenie pewnych ograniczeń. Rekompensatą powinna stać się już dostrzegalna odbudowa rybostanu. Mówiono mi, iż tego lata m.in. w Biebrzy zaobserwowano ławice maleńkich szczupaczków. Być może tak licznej szczupaczej populacji sprzyjała tegoroczna aura i odpowiedni poziom wody na tarliskach, sądzę jednak, że nie bez znaczenia była też obecność nad wodami strażników parku, co wyraźnie „zniechęcało” kłusowników do wyławiania szczupaków w czasie tarła. Ograniczenia dla wędkarzy to przede wszystkim zakaz wędkowania na niektórych terenach, ograniczenia czasowe oraz opłaty licencyjne. Całkowicie niedostępną dla wędkujących stała się Jegrznia od Ciszewa aż do jej połączenia z rzeką Ełk. Na Ełku (zwanym też Łęgiem, a przez miejscowych Lekiem) nie wolno wędkować od tego połączenia (wraz z kanałem Woźnawiejskim) aż do jego ujścia do Biebrzy. Sama zaś Biebrza jest niedostępna dla wędkarzy na odcinku od starego mostu drogowego w Osowcu do ujścia rzeki Wissy (Awissy). Znajdująca się na tym terenie wędkarsko atrakcyjna Palowa Jama jest więc obecnie całkowicie niedostępna dla wędkarzy.
W moich wspomnieniach wciąż są żywe wędkarsko-traperskie wyprawy łodzią w górę Łęgu. Jak magnes ciągnęły mnie tajemnicze głębokie jamy na tzw. Cichym Łeku i Na Cichej Jegrzni. Pamiętam też Jamę Bez Dna na Jegrzni poniżej Ciszewa, nad którą miałem wspaniałą przygodę z okazałym szczupakiem i piękny brzeźniak, gdzie przeżyłem koszmarny nalot ogromnych jak pół kciuka gzów, przed którymi uciekałem na oślep okręciwszy szczelnie kurtką oczy, twarz i szyję.
Zapewne wprowadzony w Biebrzańskim Parku Narodowym zakaz używania silników spalinowych do łodzi czy konieczność posiadania licencji i wreszcie późniejsze niż gdzie indziej rozpoczynanie sezonu wędkarskiego ze względu na lęgi ptaków przyczyni się z pewnością do lepszej ochrony tamtejszej fauny i flory i ograniczy zadeptywanie Doliny Biebrzy. Byłoby też dobrze gdyby wykorzeniono zbrodniczy zwyczaj wypalania przez miejscową ludność suchych trzcinowisk na wiosnę. Wiele razy widziałem po pożarach trzcinowisk w pobliżu Goniądza i Dawidowizny strawione przez ogień gniazda czajek, kaczek, batalionów i innych ptaków.