W niektórych zbyt chłodnych (np. z powodu podwodnych źródeł) wodach, których temperatura nawet w lecie nie przekracza 10-12 °C, karpie próbują zdobyć jakikolwiek pokarm w górnych, stosunkowo ciepłych warstwach wody. W takich warunkach łowienie na małych głębokościach jest jedynie słuszne; jego skuteczność zwiększona jest przez ogólny niedostatek naturalnego pokarmu, co sprawia, że wygłodzone karpie nie są przesadnie nieufne wobec przynęt. W fachowych publikacjach można spotkać opisy „typowego” brania karpia. Traktujmy to raczej z rezerwą, ponieważ reakcja ryby może być różna, a każdy sposób można by określić jako typowy. Zdarza się, kiedy karp zachowuje się „typowo”, że najpierw przeżuwa przynętę w pysku, o czym informuje drżenie sygnalizatora, i niekiedy nawet zostawia nam czas na zacięcie. Wkrótce żyłka zaczyna się naprężać. Często jednak bywa i tak, że karp chwyci po prostu przynętę i bez ostrzeżenia, błyskawicznie z nią znika, tak że nieraz ledwie uratujemy wędkę. Przy wyborze odpowiedniego momentu zacięcia obowiązują pewne zasady. W normalnych warunkach nie należy się z zacięciem zbytnio spieszyć. Przy pierwszych oznakach na sygnalizatorze brania należy być w pogotowiu i poczekać, aż ryba zacznie zdecydowanie wysnuwać żyłkę. Ogólnie obowiązuje też zasada, że przy większych przynętach zacinamy szybciej, przy twardszych, zwłaszcza przy kukurydzy, czekamy na bardziej zdecydowane wysnuwanie żyłki. Zależne jest to również od pory roku i temperatury wody. Na przykład w końcu sezonu karp nigdy nie bierze tak gwałtownie, jak w lecie; tu zacinamy już przy nieśmiałych oznakach brania.
Bardzo różnie może wyglądać holowanie karpia uważanego powszechnie za rybę bojową. Jednak wpływ na to ma także środowisko, a głównie pochodzenie ryb. Wypada tylko żałować, że karpie pochodzące ze stawów hodowlanych odziedziczyły niewiele waleczności po dzikich przodkach.
Jednak próby ucieczki nawet na kilkadziesiąt metrów są dość typowe także dla hodowlanych karpi, a zatem przy ich holowaniu – z reguły delikatnych sprzętem — nie trzeba się spieszyć. W pierwszej fazie holowania trzymamy karpia w możliwie dużej odległości. W ten sposób maksymalnie wykorzystamy właściwości wędziska i żyłki. Dbajmy przy tym, by wędzisko trzymać pod odpowiednim kątem (odciążymy w ten sposób żyłkę) i by nie tracić kontaktu z rybą ani przez moment. Przy wyraźnych oznakach słabnięcia ryby możemy przejść do kontrataku i walkę zwycięsko zakończyć wyłowieniem jej za pomocą odpowiednio mocnego podbieraka (staramy się wprowadzić do niego rybę zawsze głową do przodu).