Wszędzie tam gdzie jest stynka, okazuje się ona doskonalą przynętą na węgorze. Podobnie jak i troć występuje ona w formie osiadłej, żyjącej w wodach słodkich, oraz w formie wędrownej, która w okresie godowym powraca z morza do zbiorników słodkowodnych. W jeziorach od lipca do października stynki tworzą olbrzymie ławice, których śladem podążają okonie i duże węgorze. Nieco zadziwiający jest fakt, że duże węgorze podczas uganiania się za stynkami, częściej niż można by sądzić, polują w toni lub podpływają pod powierzchnię wody. Na przykład na dużym jeziorze Ploner fachowcy łowią węgorze pływające w toni używając na przynętę stynkę świeżo wydobytą z żołądka okonia. Poruszają oni stynką założoną na pojedynczy haczyk w górę i w dół, nieco poniżej stada polujących okoni. W Polsce podnoszenie i opuszczanie przynęty z martwą rybką jest zabronione. Rybkę tę można stosować jako doskonałą przynętę również nocą. Niestety szczególnie łowne są tylko świeżo pozyskane stynki. Wiedzą o tym również rybacy, stawiający swe sznury na węgorze z setkami haczyków, na które zakładają właśnie stynki. Stynka jest stosunkowo trudna do złowienia. Można ją kupić wiosną na bazarze rybnym (jej formę wędrowną). Dobrze jest wtedy zamrozić sobie pewną porcję tej wspaniałej przynęty na drapieżniki.