Białe robaki importowane z Anglii mają wprost nieograniczony „termin ważności”, pod warunkiem, ze będą one przechowywane w lodówce w stałej temperaturze od 0 do +1 C. Przynętę sprowadza firma Klages. Do pojemników z robakami Anglicy dodają specjalny środek „konserwujący”, który hamuje proces przechodzenia larw w fazę poczwarki. Miałem jednak co do tego sporo wątpliwości. Moje zastrzeżenia zrobiły się jeszcze większe, gdy doręczono mi pocztą pękatą torebkę plastikową, zawierającą 0.5 litra tych robaków. W drodze zdążyły się one już dobrze ogrzać. Schowałem je szybko do lodówki. Minęły dwa tygodnie, potem trzy tygodnie, a białe robaki nie zmieniły się wcale. W międzyczasie lodówka była przez 2 dni wyłączona, gdyż przypadkowo wyjąłem wtyczkę z kontaktu.
Ciepło – zimno, ciepło – zimno: białe robaki miały istną huśtawkę temperatur. Wcześniejsze wątpliwości zaczęły wygasać.
Po czterech tygodniach sprawdziłem tę przynętę w praktyce nad wodą. Po otworzeniu szczelnego opakowania robaki ruszały się leniwie i miały już delikatne jasnobrązowe zabarwienie. W wodzie tonęły doskonale. Na pół litra przynęty naliczyłem tylko ok. 20 sztuk, które pływały (poczwarki).
Ostatnie słowo należało jednak do ryb. Łowiłem klenie w rzece Ruhra w „angielski” sposób na wędkę typu match, delikatny spławik i bez konkretnego nęcenia. Ryby zwabiałem w obręb łowiska dosłownie pojedynczymi robakami i poczwarkami, które wystrzeliwałem z procy. Rezultat świadczył sam za siebie – tuzin ładnych kleni w 2.5 godziny. Brały one zarówno na larwy i na poczwarki. Mała „kontrola” ich przełyków wykazała, że białe robaki były smacznymi kęskami. Resztka robaków jeszcze w tydzień po łowieniu była w lodówce nadal „świeża”.