Moje pilkery uzbrajam tanimi ocynkowanymi haczykami węgorzowymi. Kolanko haczyka powinno być tak szerokie jak pilker w najszerszym miejscu.
Ze zwoju cienkiego ocynowanego stalowego drutu (do kupienia w sklepach ogrodniczych) odcinam 10-centymetrowy kawałek i przeprowadzam go dwa razy przez otwór w pilkerze oraz przez uszko haczyka. Następnie formuję z drutu pętelkę, w którą wtykam koniec szczypczyków do uwalniania haczyków (zdjęcie 4). Dzięki temu pętelka nie zaciąga się przy skręcaniu drutu i haczyk ma pełną swobodę ruchów. Gotowe (zdjęcie 5)!
Korpus pilkera można oczywiście oskrobać nożem (stanie się wtedy na jakiś czas jaśniejszy) lub pomalować wodoodporną farbą w dowolnym kolorze. Nie bawię się w aż takie dopieszczanie przynęty i nie zauważyłem, abym z tego powodu łowił mniej ryb.
Na dorodne okazy
Jeżeli jednak ktoś się nastawia, że podczas urlopu koniecznie musi złapać dużo dorszy, powinien uzbroić pilkera kotwiczką. Konsekwencją łowienia z kotwiczką będą jednak częstsze zaczepy. Na pilkery uzbrojone pojedynczym haczykiem z lekko zgniecionym zadziorem łowiłem do tej pory w Norwegii zawsze więcej ryb, niż było mi potrzeba. Za każdym razem, gdy zaczynam łowienie, zawsze mam nadzieję na branie kapitalnego okazu. Spłaszczenie zadziora ułatwia odhaczanie ryb, dzięki czemu mogę je wypuszczać prawie bez żadnych skaleczeń. Mniejsze dorsze wyjmuję z wody na kiju.
Ponieważ bardzo często łowię ze skał i stoję dość wysoko nad lustrem wody, na wszelki wypadek przygotowałem sobie także prostą osękę. Wykonałem ją z długiego kija oraz dużego haczyka ze zgniecionym zadziorem. Osękę tę mam zawsze pod ręką, dzięki czemu jestem przygotowany także na lądowanie nawet bardzo dużego dorsza. Pilkera przeważnie przywiązuję bezpośrednio do żyłki 0,25 mm (bez przyponu, karabińczyka, kółeczka łącznikowego).
W spinningowaniu lekkim sprzętem najprzyjemniejsze jest to, że prawie każda ryba dostarcza sporo emocji podczas holu. Takie wędkowanie jest z całą pewnością przyjemniejsze od łowienia na zestaw paternoster lub na ciężki sprzęt gruntowy. Przyznaję, że przy tak cienkiej żyłce urywam sporo pilkerów, ale dzięki temu, że wykonuję je sam, nie odczuwam tego tak boleśnie jak kiedyś. Przecież wrzucanie co dziesięć minut 8 zł do wody może zrujnować nawet najbogatszego wędkarza.