Flądra złowiona na rybkę
Czy chcielibyście zacząć łowić naprawdę duże ryby płastugowate? Jeżeli tak, to powinniście kiedyś spróbować metody spinningowej, a w charakterze przynęty zastosować martwą rybkę.
Chyba nie ma takiego wędkarza morskiego, który nie złowił jeszcze nigdy flądry lub zimnicy na świdraka. I jest to zupełnie zrozumiałe, albowiem świdraki, obok pierścienic morskich, są jednymi z najlepszych przynęt na ryby płastugowate. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, że flądrowate doskonale biorą także na małe martwe rybki. Czy kiedykolwiek przyszłoby Wam do głowy, że flądrę, turbota lub zimnicę można także łowić metodą spinningową?
Cztery lata temu złowiłem w Bałtyku (klasyczną metodą gruntową) 52-centymetrową zimnicę. Podczas patroszenia znalazłem w żołądku ryby mnóstwo małych tobiaszy. Pamiętam, że trochę mnie to zszokowało, ale być może właśnie dlatego wpadłem na pomysł, żeby przy najbliższej okazji łowienia w morzu wypróbować skuteczność martwej rybki. Najwięcej problemów miałem oczywiście ze zdobyciem przynęty. Bo niby skąd wytrzasnąć nagle wystarczającą ilość małych tobiaszy, dobijaków, śledzi lub ostropłetwców? Jako dziecko lubiłem się bawić na plaży, a w szczególności buszować w wodzie. Kiedyś dostałem od ojca duży akwaryjny kasarek i od razu zacząłem „polowanie”. Z piasku na płyciźnie pod molo wielokrotnie udawało mi się wygrzebać jakieś małe rybki. Była to moja zdobycz, którą z dumą pokazywałem rodzicom.
Jeżeli wybierzecie się kiedyś z całą rodziną na urlop nad morze, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby podzielić „obowiązki”.
Dziecko zajmie się łapaniem przynęty, a tatuś będzie mógł skoncentrować się na wędkowaniu.
Drobne rybki żyjące w morzu zawsze opuszczają pod wieczór swe kryjówki i wyruszają na żer.
Można je wtedy z powodzeniem złowić na lekką wędkę.
Spławik musi być oczywiście bardzo czuły, a grunt ustawiony na taką głębokość, żeby przypon leżał na dnie. Na haczyk nr 14 najlepiej nałożyć odrobinę surowego „mięska” z małży.
Udało mi się również rozwiązać problem przynęty, i to w bardzo prosty sposób. Łowię małe uklejki, kiełbiki i różanki w słodkiej wodzie, a następnie przechowuję je w zamrażarce. Ryby płastugowate nie są przecież w stanie odróżnić uklejki od małego śledzia, nie mają też nic przeciwko przekąszeniu tłustego kiełbika lub małej różanki.
Bardzo dobrymi łowiskami ryb płastugowatych (szczególnie na martwą rybkę) są wszelkiego rodzaju cieśniny, czyli przewężenia, w których woda znajduje się w ciągłym ruchu. Jeżeli na dodatek uda się nam wędkować na granicy takiego prądu morskiego, to w domu mogą już na nas czekać z rozgrzaną patelnią. Miejsca takie bardzo często mają piaszczyste dno, a ryby zajmują stanowiska na granicy prądu i czekają na pokarm niesiony przez wodę. Bardzo dobrymi łowiskami są także okolice portów. Wchodzące i wychodzące z portu statki powodują ciągły ruch wody, a to z kolei przyciąga ryby flądrowate. Zupełnie obojętnie, czy będziemy łowić z brzegu, brodzić w wodzie, czy też wypłyniemy daleko w morze łodzią. Istotne jest tylko to, żeby łowisko miało ponad dwa metry głębokości.
Najważniejszym elementem zestawu na flądry jest tyrolska pałeczka, którą ewentualnie można zastąpić podłużnym ołowianym ciężarkiem o masie 40-80 g. Jest to wystarczające obciążenie, żeby wykonywać nawet bardzo dalekie rzuty, ale jak już sygnalizowałem, nie jest to najważniejsze. Tyrolska pałeczka jako ciężarek ma dwie zalety: przesuwając się nad dnem powoduje tworzenie się małych obłoczków mułu oraz umożliwia poprowadzenie przynęty w odległości 10-15 cm od dna. Zestaw do łowienia fląder na martwą rybkę jest bardzo prosty. Do końca żyłki 0,28-0,35 mm przywiązana jest tyrolska pałeczka (za pośrednictwem solidnego morskiego karabińczyka). Do uszka karabińczyka dowiązany jest przypon (70-90 cm długości) z pojedynczym haczykiem. To wszystko. Prawda, że mój ulubiony zestaw na płastugowate nie jest zbyt skomplikowany? Tyrolską pałeczkę można oczywiście przywiązać też na troku bocznym ze zwykłej żyłki. Zestawy z obciążeniem na troku bocznym stosuje się przeważnie podczas wędkowania w miejscach o mulistym dnie. Poza tym, w razie zaczepu, łowiący traci tylko pałeczkę (lub ciężarek), a przypon z przynętą i karabińczyk przeważnie udaje się uratować.