SANDACZOWO-SUMOWY ZMIERZCH – zaczyna się w chwili, gdy słońce oświetla ziemię żółto-czerwonymi promieniami, drzewa rzucają długie cienie, a wiatr cichnie i niebo zabarwia się bajecznymi kolorami. Wtedy na żerowiska wpływają dwaj znakomici drapieżcy: sandacz i sum. Będą tropić małe ryby i sycić swój głód aż do późnych godzin nocnych. Jeśli łowiącemu wystarczy sil i wytrwałości, może złowić komplet dorodnych sandaczy. Może nawet przez chwilę poczuje na wędce mocarność 60-kilowca, bo na wiślanym lub odrzańskim łowisku, spowitym wrześniowymi ciemnościami, wiele może się zdarzyć.
Na czas nocy, rybi drobiazg i białoryb ucieka z nurtu, chętnie skupiając się na płytszej wodzie. Jazie, płocie, certy, kuszą leszcze chętnie żerujące nawet w środku nocy. Drapieżniki znajdują więc swoje ofiary w międzytamiach, na rozległych i nieco zamulonych płyciznach, poniżej odbrzeżnych przykos, w starorzeczach, w rozległych zatokach. We wszystkich tych miejscach na wędkarską przynętę może połakomić się dwucyfrowy sandacz lub sum.
Sandacz złowiony na wędkę jest płochliwy i nie stawia dużego oporu, dlatego do łowienia tych ryb nie trzeba używać bardzo mocnego wędziska. Jednak podczas łowienia na przełomie dnia i nocy, grubość zestawu przygotowanego na suma nie spłoszy sandacza, więc wędkarze gruntowi, przy składaniu zestawu, nie napotkają żadnych trudności.
W trudniejszej sytuacji znajdują się spinningiści. Oni bowiem muszą wyposażyć się w prawdziwy kij sumowy, ale na tyle czuły i elastyczny, by nie tracić delikatnie zaciętych sandaczy. Spinningując nie warto szukać wymyślnych przynęt. Najbardziej skutecznymi okażą się seledynowe i białe twistery o długości 10 -12 cm, zależnie od warunków panujących na łowisku, obciążone główką o masie 5, 10 lub 15 g.
Z uwagi na ciemności, zwłaszcza na spinningistę, czyha wiele przykrych niespodzianek, jak chociażby twarda gałązka na torze wymachu cennym kijkiem, świst przynęty lecącej koło ucha, a wyrzuconej przez nieostrożnego kolegę, wyczerpanie baterii w latarce, upuszczenie pudełka z przynętami na kamienie, itp. Wszystkie te i wiele innych zdarzeń będzie decydować o bezpieczeństwie i wędkarskim powodzeniu. Bądźcie więc przewidujący i bardzo ostrożni podczas nocnego łowienia.
WRZEŚNIOWA DNIÓWKA – nie musi oznaczać wędrowania rzeką i żonglowania zestawami w poszukiwaniu ryb różnych gatunków. Wielu wędkarzom wystarczy bowiem jeden kijek i zestaw kilku przynęt spinningowych, bądź też przynęta gruntowa i obszerny pojemnik z zanętą. Za przynętę gruntową może posłużyć rosówka, dendrobena, kukurydza (lub wiele innych ziaren), ciasto – można wtedy łowić leszcze, karasie, płocie, brzany, certy, świnki, klenie, sumy.
Chcąc wybiórczo łowić poszczególne gatunki ryb, warto zająć odpowiednie stanowisko, trudno bowiem oczekiwać, by z jednego miejsca dało się ciągnąć na przemian brzany i leszcze. Te ryby zajmują zgoła odmienne części rzeki i tylko w nocy do kompletu leszczy można czasami dorzucić brzanę. W dzień, w dużej rzece, takie przypadki zaliczane są do sporadycznych.
W dużo lepszej sytuacji znajdują się przepływankowcy. Łowią oni bowiem w miejscach, gdzie w podanej zanęcie równie chętnie żerują brzany, certy, leszcze i klenie. Wyszukanie więc takiego miejsca jest najlepszym rozwiązaniem. Wydaje się, że najlepszym miejscem na przepływankowe łowy jest długa żwirowata rynna o głębokości 2 metrów, ulokowana w bocznym nurcie, bądź też ujście niewielkiego dopływu. Jednak, by utrzymać w łowisku ryby, należy systematycznie nęcić odpowiednio przygotowaną zanętą.
Spinningista chcący cały dzień łowić jednym kijem, powinien wspomóc się z kolei różnymi przynętami, niektóre z nich to: małe wahadłówki, pracujące również z prądem; obrotówki do obławiania nurtu i miejsc niemal bez przepływu; woblery tonące i pływające oraz przynęty miękkie – twistery o długości do 8 cm. Jeżeli tylko kij na to pozwala, powinien używać co najmniej dwóch grubości żyłek, np. 0,16 mm i 0,20 mm. Niewielu wędkarzy praktykuje częstą zmianę żyłki w zestawie, wydaje mi się, że jest to spowodowane wygodnictwem (by nie rzec lenistwem). Gdy traficie na chętnie biorące klenie i jazie – żyłka o grubości 0,16 mm będzie najlepszą z możliwych. Gdy jednak będzie trzeba sięgnąć po 3-kilowego bolenia żerującego w nurcie – warto mieć możliwość uzbrojenia zestawu żyłką o grubości 0,20 mm.
Jesienią warto pospinningować małymi przynętami, gdyż niejednokrotnie pochwyci ją okazały leszcz, karp, brzana, a nawet wyrośnięty krąp. Wrześniowa rzeka kryje w sobie wiele niespodzianek, stąd też i łowy mogą okazać się najciekawszymi w roku. Czego szczerze Wam życzę.