Daj mi raz rzucić.
Takiego jeża można rozplątać tylko z pomocą kolegi. Nie wszystkim starcza jednak na to cierpliwości i często cała „zabawa” kończy się obcięciem żyłki.
Na multiplikatorze wyposażonym w hamulec siły odśrodkowej także potrafi zrobić się piękna „peruka”. Wszystko zależy od techniki rzutu.
Dlaczego multiplikatory nie cieszą się zbytnią popularnością wśród wędkarzy? Przeważnie decyduje o tym już pierwsza nieudana próba rzutu z tego kołowrotka.
Błystka łagodnie siada na wodzie po drugiej stronie rzeki. Wszystkie rzuty są dalekie i precyzyjne. Sprawia mi to dużą przyjemność. Jestem niezwykle zadowolony, że w końcu zdecydowałem się kupić ten mały multiplikator. Technikę rzucania tego typu kołowrotkami opanowałem już kilka lat temu.
Michał przygląda mi się z wyraźnym zaciekawieniem. Podoba mu się ciche furczenie mojego kołowrotka i tworzenie się delikatnej wodnej mgiełki podczas rzutu. Kolega wyciąga do mnie rękę i prosi z uśmiechem: – Daj mi raz spróbować.
Tego się właśnie obawiałem. Prędzej czy później każdy wędkarz, jeżeli tylko nadarza się ku temu okazja, chce spróbować rzutu z multiplikatora. Wszystkim wydaje się przy tym, że nie ma w tym nic trudnego. I co mam zrobić? Jeżeli powiem Michałowi, że nie da sobie rady, z pewnością się obrazi. Obiecam, że dam mu spróbować za jakiś czas, to będzie mi ciągle wiercił dziurę w brzuchu. Ustępuję i wręczam koledze mój spinning. – Zgoda, rzuć sobie raz. Ale pamiętaj – równomierny ruch ręką i ham… – nie zdążyłem dokończyć.
Rozpędzona błystka stanęła dęba w powietrzu i z głośnym pluskiem wpadła do wody tuż przy naszych nogach. Na kołowrotku pojawił się przepiękny jeż z żyłki.
– Cholera, chyba za wcześnie popuściłem – skomentował zdziwiony Michał.
– Nie przejmuj się, do wieczora jest jeszcze trochę czasu. Mam nadzieję, że zdążę to jakoś rozplątać.