Racjonalna, czy bandycka gospodarka rybacka ?
Nielegalne niekontrolowane odłowy ujawnione na morzu przez kontrolerów unijnych wykazały, że polscy rybacy łowią 50 procent więcej ryb niż w papierach.
I to na morzu gdzie jednak działają inspektorzy rybołówstwa i trzeba ryby przywieźć do portu, gdzie też istnieje ryzyko kontroli.
Aż trudno sobie wyobrazić co dzieje się na śródlądziu. Na Wiśle każda kontrola rybaków przez PSR kończy się mandatami. I łowią dalej. Skoro każda kończy się mandatami to znaczy, że każdego dnia kiedy łowią kradną, bo przecież nikt rozsądny nie założy, że kradną tylko wówczas gdy złapie ich strażnik. Racjonalna gospodarka rybacka, to taka, która pozwoli utrzymać w równowadze populacje ryb w różnym wieku i różnej wielkości.
Dzisiaj niestety przez właściwą gospodarkę rybacką rozumie się komercyjne, intensywne odłowy gospodarcze, zarybienia i odstrzał kormoranów.
Statystyki i komunikaty rybackie wskazują, że odłowy gospodarcze spadają.
Z danych IRŚ wynika, że wydajność rybacka naszych jezior spadła w ciągu ostatnich dziesięciu lat o ponad 50%. Wydajność rybacka to nic innego, jak spadek zasobów ryb
” wielkości handlowej ” podana w zawoalowanej formie. Została zachwiana struktura wielkościowa i wiekowa pogłowia ryb.
Gospodarka rybacka nie jest prowadzona w sposób racjonalny, gdyż nie zapewnia odtworzenia zasobów i utrzymania ich na stabilnym poziomie.
Za co brali pieniądze naukowcy z Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie ? Kto nadzorował wydawanie publicznych pieniędzy na fałszywe strategie i analizy. Kto rozliczał naukowców z efektów ich pracy ? Gdzie był minister Plocke odpowiedzialny za gospodarkę rybacką w kraju ? Kto ich wszystkich rozliczy za taki spadek krajowych zasobów ryb ?
Organy nadzorujące z ramienia Skarbu Państwa gospodarkę rybacką i środowisko ichtiologów związane z lobby rybackim nie dostrzegają lub nie chcą dostrzec degradacji środowiska i ekosystemów wód mimo drastycznego spadku zasobów.
Nadal promują ten sam typ gospodarki i skupiają się głównie na tłumaczeniu jego skutków zanieczyszczeniem środowiska i kormoranami.
Na protesty mieszkańców i samorządów odpowiedź jest zawsze taka sama :
„ gospodarka prowadzona jest w celu zachowania właściwej struktury ichtiofauny w zbiornikach zgodnie z obowiązującymi operatami rybackimi, dla dobra lokalnych społeczności.”
Prawo rybackie nakazuje :
„prowadzenie racjonalnej gospodarki z zachowaniem zasobów ryb w równowadze biologicznej i na poziomie umożliwiającym gospodarcze korzystanie z nich przyszłym uprawnionym do rybactwa.”
Art. 2a. tej samej ustawy o rybactwie śródlądowym :
„Ochronę i odbudowę zasobów ryb w wodach, zapewnia się przez racjonalne gospodarowanie zasobami, w tym podejmowanie działań służących utrzymaniu, odtworzeniu lub przywróceniu właściwego stanu tych zasobów i relacji przyrodniczych między poszczególnymi ich elementami, zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju ”.
Prawo rybackie mówi wyraźnie i precyzyjnie – należy utrzymać na stałym poziomie właściwą ilości ryb, w określonym wieku i wielkości.
Skoro nie jest utrzymana i „handlowych” ryb jest o ponad 50% mniej niż powinno być zgodnie z obowiązującym prawem, mimo deklarowanego wzrostu zarybień to znaczy, że rybacy masowo okradają państwo.
Te tysiące ton ryb na pewno nie zdechły. Kilkukilogramowych szczupaków, sandaczy, czy okoni nie zjadły również kormorany, ptaki których dzienna racja pokarmowa to ok. 45 dag. Klasa czystości wód naszych jezior od lat jest taka sama (głównie II – bardzo dobra) i zasadniczo się polepsza. I nie ma większego wpływu na wielkość pogłowia takich ryb jak sandacz, węgorz, leszcz, szczupak.
Nie można również poważnie traktować kłusownictwa jako przyczyny dewastacji naszych wód. W kontekście kilometrów sieci rybackich stojących miesiącami po 24 godz. na dobę, przypadki kłusownictwa nie mają tutaj najmniejszego znaczenia.
Ustawodawcy nie interesują kormorany i perkozy. Jeżeli rybak widzi, że kormorany zmniejszają populacje ryb wielkości “handlowej”, to powinien zmniejszyć eksploatację rybacką, żeby utrzymać stan pogłowia ryb, o którym mówi ustawodawca. Jeżeli jednak widzi, że nie jest w stanie działać zgodnie z wymogami prawa, to powinien zrezygnować z rybactwa na danej wodzie.
Jeżeli mimo spadku zasobów nadal prowadzi eksploatację rybacką, to świadomie łamie obowiązujące prawo i okrada państwo. Bo on jest tylko użytkownikiem wód, a nie ich właścicielem. Odpowiada za zasoby, które państwo powierzyło mu jedynie w użytkowanie i powinien je zwrócić w stanie nie gorszym niż otrzymał.
Organy państwowe są od tego, żeby chronić zasoby państwa, a nie od tego, żeby usprawiedliwiać rabunkową gospodarkę rybacką.