Autor łowi w morzu na głębokościach do 350 m. Czy jest to możliwe, a jeżeli tak – to jakiego sprzętu należy używać? Każdy, kto chce łowić w norweskich fiordach, musi mieć spory zapas żyłki na kołowrotku. Krótkie spojrzenie na mapę batymetryczną wód przybrzeżnych Norwegii utwierdzi nas w przekonaniu, że głębokości dochodzące do 200 m nie są tu czymś wyjątkowym. Niektóre fiordy, jak np. leżący na południu Norwegii, Sognefjord, mają głębokość nawet ponad 1200 m.
Wędkarz-turysta mógłby teraz zadać następujące pytania: czy takie głębiny są w ogóle atrakcyjne do łowienia, czy na takiej głębokości występują jeszcze ryby, czy można wyczuć na wędce branie na głębokości 200 lub 300 m, jakie przynęty byłyby najlepsze w takich miejscach? Na wszystkie te logiczne pytania spróbuję dać odpowiedź w poniższym tekście. Już od ponad 20 lat łowię ryby w przybrzeżnych wodach Norwegii, a od kilku lat bardzo intensywnie szczególnie na dużych głębokościach (mam tu na myśli łowiska głębokości ponad 100 m). Solidny kołowrotek do łowienia w morzu mieści na szpuli ok. 150 m żyłki średnicy 0.60 mm. Z taką ilością żyłki niestety bardzo trudno jest osiągnąć głębokość większą niż 100 m. Jest to związane z dryfowaniem łodzi oraz występującymi w morzu prądami wodnymi. Jeżeli więc chce się łowić przykładowo na głębokości 250 m, należy mieć około 350 m żyłki na kołowrotku.
Tylko multiplikator
W tym miejscu zaczynają się już problemy ze sprzętem, ponieważ do łowienia na dużych głębokościach kołowrotki o stałych szpulach w ogóle się nie nadają. Jedynym rozwiązaniem staje się w tym przypadku użycie multiplikatora. Następny „kłopot” – żyłka. Żyłki monolityczne, także te o dużej wytrzymałości, są znacznie rozciągliwe. W praktyce oznacza to, że przy łowieniu na głębokości 250 m na żyłkę 0,60 mm,brania stają się niewyczuwalne. Na tak dużych głębokościach nie udaje się więc przy użyciu żyłek monolitycznych łowić np. na pilkera, gdyż ruch podnoszenia i opuszczania, który usiłujemy nadać wędziskiem pilkerowi, zostaje zniwelowany przez żyłkę.
Do łowienia na dużych głębokościach należy stosować „żyłki”, które nie są rozciągliwe, na przykład unikalne żyłki dakronowe lub żyłki kevlarowe. Do łowienia na dużych głębokościach używam multiplikatora Penn-Senator 6/0, na który wchodzi około 450 m żyłki dakronowej 50 lbs. (23 kg wytrzymałości). Wędziskiem może być każde solidne morskie wędzisko do łowienia z łodzi. Dobrze jest, jeżeli taki kij ma specjalne, ruchome pierścienie przelotek (coś na zasadzie obrotowego wodzika ka-błąka). Zapobiega to przecieraniu się żyłki na przelotkach przy ekstremalnie dużych obciążeniach. Wróćmy teraz do pytania, czy na tak dużych głębokościach są w ogóle ryby. Po lekturze literatury fachowej można się w pełni utwierdzić w przekonaniu, że jest wiele gatunków ryb, które bytują tylko w morskich głębinach (patrz rysunek ).
Nie wszystkie gatunki ryb występują na głębinach. Nasz grafik obrazuje Wam, do jakich głębokości należy szukać poszczególnych gatunków ryb.
Dorsze spotyka się na głębokościach do 600 m, a molwy (Molva molva L.) i miętusy morskie – nawet do 1000 m. Absolutnymi rekordzistami są jednak halibuty. Występują one nawet na ponad 2 km głębokości. Widzimy więc, ze wiele atrakcyjnych wędkarsko dużych ryb można złowić na dużych głębokościach. Niedawno wróciłem z wędkarskiej wyprawy z południowej Norwegii (Wyspa Karmoy, Rogaland), gdzie łowiłem z dobrymi wynikami na głębokości od 100 do 300 m. Pierwszego dnia łowiliśmy u wejścia fiordu Bokn na około 150 m. Brały nam grube dorsze, takie około 20 kg. Zawodowi rybacy łowią tu w porcie prawie codziennie dorsze o masie ok. 25 kg. Na 500-gramowego pilkera dobrze biorą też i inne ryby, takie jak: czarniaki, miętusy morskie (Brosme brosme L), molwy i ładne zębacze (tzw. katfische). Na kotwiczkę pilkera najlepiej jest nałożyć kawałek naturalnej przynęty.