Podtuczone szczupaki.
Typowy angielski szczupak o masie 10 kg ma dobrze ponad metr długości. Największy drapieżnik ze złowionej przeze mnie „szóstki wspaniałych” miał tylko 90 cm długości i w normalnych warunkach powinien mieć około 7 kg. Ryba ta miała bardzo obwisły brzuch, a przez powłoki brzuszne można było wyraźnie wyczuć kawałki makreli, którymi nęciłem poprzedniego dnia.
Teraz wiedziałem już, że moja teoria była słuszna. Udało mi się „stworzyć” bardzo dobre łowisko szczupaków, ale jak długo będzie trwało moje szczęście? Jezioro to położone było w pobliżu mojego domu i dlatego chciałem utrzymać to łowisko możliwie jak najdłużej. Postanowiłem więc łowić co najwyżej po dwa szczupaki i po każdej wyprawie na ryby robić przynajmniej dwa dni przerwy. Przez cały grudzień aż do końca sezonu, ile razy wybrałem się nad moje jeziorko na szczupaki, za każdym razem łowiłem jakiegoś dużego drapieżnika. Z czasem stałem się tak pewny swoich sukcesów, że przygotowywałem aparat fotograficzny zanim jeszcze zarzuciłem wędki. Jeżeli dwie przynęty leżały na dnie zbyt blisko siebie, kilka razy zdarzyło mi się, że jeden szczupak połykał obydwa kawałki martwych ryb zanim zdążyłem zaciąć. Co by jednak nie mówić, jest to niezwykle przyjemne – zarzucić wędkę i czekać, jaki tym razem szczupak za chwilę weźmie. Przy tak dużej ilości złowionych szczupaków nauczyłem się z czasem rozpoznawać poszczególne osobniki. Szczególnie dwa esoxy brały mi dość regularnie. Odnosiłem wrażenie, że niepodzielnie królowały w całej najbliższej okolicy (wyspowe występowanie szczupaków jest przecież jak najbardziej naturalne). Jeden z drapieżników miał dobrze ponad 9 kg, drugi zaś prawie 11 kg. Większy szczupak miał tylko 95 cm długości. Kiedyś złowiłem go już na wędkę zanim jeszcze zacząłem nęcić. Ryba ta miała wtedy tylko 8.1 kg. Przez kilka miesięcy regularnego „dokarmiania”, godny już uwagi szczupak szybko przybrał na wadze i stał się okazałym egzemplarzem. Za każdym razem wszystkie złowione po raz któryś z rzędu szczupaki były trochę większe, niekiedy zaś przybierały na wadze w imponującym tempie.
Dużo okazów.
Wiele szczupaków złowiłem tylko jeden jedyny raz, a potem już nigdy więcej ich nie widziałem. Obawiałem się, że złowienie zbyt dużej ilości szczupaków w ciągu jednego dnia może w konsekwencji zaszkodzić całej mojej rocznej „wydajności”. Doświadczone wędkarsko ryby szybko się uczą i stają się coraz ostrożniejsze. Musiałem się zmusić, aby zapanować nad ogarniającą mnie „gorączką” łowienia.
Zadziwiające było to, że prawie w ogóle nie brały małe szczupaki. Jedynie pod koniec grudnia złowiłem kilka średniaków. Ryby te także były bardzo tłuste. Złowione przeze mnie szczupaki były już na pierwszy rzut oka zbyt grube. Równie pięknych ryb nie widziałem dotąd w żadnym ze znanych mi, dobrych łowisk szczupakowych.
Do końca sezonu złowiłem 11 różnych szczupaków o masie ponad 7 kg. Kiedyś pokonywałem olbrzymie odległości i płaciłem astronomiczne kwoty po to, by móc łowić podobnej wielkości szczupaki. A tu okazało się, że w krótkim czasie, prawie za darmo, udało mi się „stworzyć” łowisko szczupaków i to kilka kilometrów od domu. Po zrealizowaniu pierwszej części planu wyciągnąłem wnioski: dzięki odpowiedniemu nęceniu można złowić w jednym sezonie prawie wszystkie duże szczupaki ze średniego jeziora. Dokarmiane szczupaki przybierają na wadze i nawet pod koniec grudnia są w doskonałej kondycji.
Niektórzy zastanawiają się pewnie, czy ze względu na to, że nagle zacząłem regularnie łowić duże szczupaki, nie odczuwam mniejszej przyjemności z wędkowania? Na szczęście nie jest tak źle. Marzy mi się, wypróbowanie jeszcze innych nowych pomysłów, na które wpadłem podczas eksperymentuj nęcenia dużych szczupaków…
Na rybią główkę.
Autor nie używa całych martwych ryb do łowienia szczupaków. Uważa, że kawałki ryb są znacznie skuteczniejsze. Na haczyk (systemik kotwiczkowy) zakłada trochę większy kawałek od tych, którymi nęcił. Wyjątkowo skuteczne okazały się części głowowe ryb (także morskich). Być może wynika to z optycznego oddziaływania oczu przynęty na szczupaka. Dzięki zastosowaniu systemiku z dwoma kotwiczkami (jedna zaczepiona za górną wargę, druga wbita u nasady płetwy grzbietowej) możliwe jest nawet bardzo szybkie zacięcie. Puste brania zdarzają się niezmiernie rzadko.
Jezioro ma od 1,5 do 2,5 metra głębokości. Jedynie w trzech miejscach jest trochę głębsze. Autorowi udało się zlokalizować za pomocą echosondy ciągnący się w pobliżu brzegu 100-metrowy rów o głębokości do 4 metrów. Mały rysunek przedstawia przekrój poprzeczny nęconego łowiska.