Świecąca żyłka.
Żyłka? Tak. powinna mieć ona średnicę 0.25 mm i być pokryta w miarę możliwości farbą fluorescencyjną w kolorze żółtym lub zielonym, które są najlepiej widoczne. Widać wtedy doskonale kierunek ucieczki ryby podczas holu.
Twisterów mamy do wyboru do koloru. Całkiem z lewej imitacja pijawki, obok niej dwa Killer Shads (firmy Mepps i Da iwa): jeden z nich połączony jest z tzw. Tunker Jigem (firma DAM). Kombinacja ta sprawdza się doskonale w płytkich wodach. Pośrodku Sassy Shiner ze skrzydełkiem od wirówki (firmy Mepps); niżej Thread Shad – wariant prosto z USA. Także biały twister obok. Mister Mean (firmy Mepps) jest wyjątkowo łowny. Niektóre twistery są z reguły nieco za długie i należy im przyciąć ogonek (na górze po prawej).
Przynęta numer 1
Wspominałem już, że w pierwszych miesiącach sezonu sandacze są wyjątkowo agresywne. Sądzę jednak, że ta duża ich aktywność nie zawsze spowodowana jest chęcią zdobycia pokarmu, ale atakują one przynętę instynktownie.
Nad wyborem odpowiedniej sztucznej przynęty nie ma co się długo zastanawiać – twister jest moją przynętą numer 1. Ważna jest tu tylko masa ołowiu, która stanowi jego łepek. Na przykład, przy łowieniu z łodzi rezygnujemy z użycia główki o dużej masie. Jeżeli łowimy w wodzie bieżącej, nie powinna ona być z kolei za lekka. W płytkiej wodzie najlepsze są główki jak najmniejsze. Im mniejszej główki używa się do obciążenia, tym twister lepiej pracuje w wodzie.
Być może, przekonywanie Was, że wszystkie twistery są najlepszymi przynętami, jest trochę przedwczesne. Te miękkie przynęty sztuczne są przecież dostępne w olbrzymim wyborze i każda z nich charakteryzuje się nieco odmiennymi właściwościami. Nie można przecież postawić znaku równości między twisterem o długim ogonku w kształcie pijawki a twisterem „Killer Shad” lub „Vibro-Tail” (nazwy fabryczne twisterów). Wiele twisterów występuje w różnego rodzaju kombinacjach, na przykład z systemikiem Drachkovitcha. W miesiącach letnich wygląd i sposób podania twistera nie jest aż tak bardzo istotny. Kombinacji twisterów na systemikach używam „na poważnie” dopiero jesienią, kiedy to woda jest już chłodniejsza, a ryby zerują głębiej i z większą ostrożnością.
Każda przynęta z plastiku połączonego z gumą ma więc całkiem różne właściwości. Wiadome jest, że sandacze preferują w pewnych okresach sztuczne przynęty o zróżnicowanej pracy. Dobór odpowiedniego twistera „pod gust” żerujących w danym momencie ryb jest bardzo istotny. Przez pierwsze tygodnie zeszłorocznego sezonu sandacze nie chciały brać na nic innego, jak tylko na „Sissy Shad”, i to w kolorze masy perłowej! Jeżeli już mowa o kolorach, to w mętnej wodzie najlepszy był perłowy, a w przezroczystej kolor żółty. Zaraz po „Sissy Shad” najłowniejszy okazał się zwykły biały twister, taki jak „Vibro-Tail”. Na tego często niedocenianego twistera, łowiliśmy skutecznie przez długi czas, dopóki nie zastąpił go „Killer Shad”.
Widać więc, że konieczne jest stosowanie wielu rodzajów twisterów, żeby skutecznie „zaspokoić” kapryśne upodobania sandaczy. Posiadanie dużej liczby egzemplarzy poszczególnych rodzajów twisterów nie jest aż tak nieodzowne. Przy łowieniu z łodzi urywają się bowiem one bardzo rzadko. Po podpłynięciu w miejsce zaczepienia należy umiejętnie pociągnąć za żyłkę w przeciwną stronę w stosunku do tej, w którą ściągaliśmy twistera, i przeważnie uwalnia się on bez trudności.
Przy łowieniu z brzegu prawdopodobieństwo urwania twistera jest nieco większe. W przypadku zaczepienia próbujemy go uwolnić metodą strzałową. W tym celu dokręcamy hamulec kołowrotka i napinamy żyłkę na kiju aż do granicy wytrzymałości. Następnie chwytamy palcem wskazującym żyłkę tak jak do rzutu i otwieramy kabłąk. Naprężona żytka po puszczeniu jej, „odbija” w stronę zaczepu i twister przeważnie uwalnia się.
Jigi są także zróżnicowane. Nie zapominajcie, że ostatecznie to główka jiga decyduje, na jaką głębokość będzie on schodził i jak będzie pracował. Główki połączone w systemiku z kotwiczkami (pośrodku) będą używane dopiero późną jesienią i zimą, gdy sandacze biorą bardzo ostrożnie.
Prawie całkowite wyeliminowanie zaczepiania również nie jest możliwe przy łowieniu skokami (podrywanie przynęty i opuszczanie jej na dno). Twister lub „jig” mają wtedy częsty kontakt z podłożem i siłą rzeczy dochodzi do zaczepiania. Z brzegu lepiej jest łowić trochę ponad dnem. Stosujemy wtedy możliwie jak najmniejszą główkę do twistera lub „jiga” i prowadzimy je przez cały czas nad dnem. Oczywiście nie powinien to być ruch jednostajny. Nawijamy żyłkę raz trochę szybciej, raz trochę wolniej i podrywamy od czasu do czasu szczytówkę wędki do góry lub w bok. Wszystkie te czynności sprawiają, ze twister lub „jig” będzie „tańczył” w wodzie w sposób atrakcyjny dla ryb. Jeżeli podczas zwijania żyłki główka przynęty uderza o dno. to szczytówkę należy trzymać wyżej i nieco szybciej kręcić korbką.
Przy łowieniu z łodzi jest dokładnie na odwrót. Mówiąc innymi słowy: gdy przynęta zbliża się do łodzi, należy wolniej kręcić korbką lub (i) włożyć szczytówkę wędki do wody. Zapobiegnie to ciągnięciu jej w zbyt wysokich partiach wody. Zauważyłem. że latem sandacze atakują przynętę, która pracuje na wysokości około 1 m nad dnem.
Prawidłowe (po lewej) i złe połączenie ogonka z główką. Zwróćcie uwagę na to, żeby ogonek twistera był daleko od haka. W przeciwnym razie „przyklei” się on do haka przy rzucie i zasłoni ostrze.