Drapieżników należy szukać przede wszystkim przy ich kryjówkach
Metalowy przypon będzie odpowiedni tylko przy połowach szczupaków. Jednak nie popełnimy błędu nawet wtedy, gdy wykorzystamy go do połowu pozostałych drapieżników (może z wyjątkiem sandacza i okonia). Co więcej – przypon może przydać się do cięcia roślinności wodnej, gdyby zestaw się w nią zaplątał. Oczywiście tym przyponem nie powinna być zbyt twarda i gruba linka, lecz któryś ze współczesnych typów, znakomicie giętkich, nie zakłócających w zasadzie sprawności zestawu. Jego wytrzymałość należy dostosować do całego zestawu wędkowego. Tutaj także obowiązuje zasada, która głosi, że wytrzymałość zestawu określa najsłabszy jego element. Najbardziej niezawodny sposób montażu przyponu metalowego to wykorzystanie krętlika, który może spełniać także rolę najodpowiedniejszego ogranicznika obciążenia. Obciążenie nie jest konieczne w każdym typie zestawu, niektóre bowiem ryby (żywce) mają nawyk samowolnego ciągnięcia do dna, a więc nie muszą być specjalnie obciążone. Jednak obciążenie służy także do zarzucania; to również powinniśmy uwzględniać przy jego doborze.
Problem wyboru odpowiednich haczyków należy rozpatrzeć z trzech punktów widzenia: przydatności, niezawodności i etyki wędkarskiej. Wielu wędkarzy przy połowach drapieżników na wszelki wypadek wybiera kotwiczki dwu – i trójgrotowe (oczywiście ze względu na pewność zacięcia w twardej paszczy drapeżnika). Niestety, takie zabezpieczanie się pozostaje niekiedy w sprzeczności z etyką, ponieważ operacja wyjęcia trójgrotowej kotwiczki z gardzieli niewymiarowej sztuki jest często niemożliwa do przeprowadzenia. Nie traktujmy powyższych uwag jako potępienia stosowania kotwiczek do połowów drapieżników, przecież także wędkarski regulamin (jak dotąd) pozwala na ich stosowanie. Chce tylko polecić wypróbowanie, przynajmniej raz, pojedynczego haczyka. Za granicą stosują przecież nawet haczyki pozbawione zadziorów. Nie obiecujemy przy tym obfitszych połowów, na odwrót, ryzyko zejścia ryby z haczyka może być większe. W sporcie jednak należy również umieć przegrywać, a każdy w ten sposób ocalony drapieżnik jest tego wart. Kiedyś przecież dobierzemy mu się do skóry – a wtedy to już może być „taaaka ryba”!