Łowienie na spinning nie polega na zaliczaniu kilometrów i nie jest to sposób na osiągnięcie sukcesu. Powinniśmy się raczej skoncentrować na kilku dobrych miejscach. Ale jak je znaleźć w rzece i jaką zastosować taktykę?
Dla wielu z Was bardzo zaskakujące będzie stwierdzenie, że dla wędkarstwa spinningowego największe niebezpieczeństwo stanowi rutyna. Przez wiele lat łowiłem w „mojej” rzece ciągle tak samo. Przynęta, miejsca i stosowana technika przez cały czas byty takie same. Początkowo odnosiłem sukcesy. Później, w miarę upływu czasu, było coraz gorzej. Trzeba było zatem wprowadzić jakąś innowację. Ale jaką? Postanowiłem definitywnie zerwać z „robieniem” kilometrów nad rzeką. Zamiast tego zapragnąłem skoncentrować się na kilku trudnych, choć bardzo obiecujących miejscach (jazy, tamy i „klatki” na rzece).
Przyjąłem sobie założenie spinningowania „z głową”, co – według moich oczekiwań – miało niebawem przynieść niezłe rezultaty. Dziś mogę stwierdzić, że w dużej mierze udało mi się osiągnąć wytyczony cel.
Na początku należy znaleźć w rzece dobre miejsca. Mam tu na myśli zakola, uskoki brzegu, głazy leżące pod wodą, pale po mostach itd. Drapieżniki trzymają się tu prawie zawsze, wykorzystując słabszy prąd wody. Stanowiska największych ryb znajdują się najczęściej dokładnie przy samych przeszkodach wodnych. Teraz wskazany byłby celny rzut. Zanim go jednak wykonam, pilnie obserwuję wybrane miejsce. Gdzie znajduje się najbardziej spokojny „zakątek” wody? W jaki sposób powinienem go obrzucać, uwzględniając prąd i głębokość (rysunek)?
W ten sposób należy obrzucać głaz leżący w wodzie. Linie nie oznaczają kierunku rzutów, lecz optymalną drogę prowadzenia przynęty.
Przed rzutem zastanówmy się
Wybór odpowiedniej sztucznej przynęty jest przy tym bardzo istotny. Wirówką, na przykład, trzeba wykonać kilka obrotów korbką, zanim rzeczywiście zacznie pracować. Istnieje więc niebezpieczeństwo, że przejdzie ona przez atrakcyjny odcinek wody w sposób mało prowokujący drapieżnika. Może wybór szybko tonącego i natychmiast pracującego twistera byłby tu odpowiedniejszy?
Regułą jest, że ryba atakuje przynętę podczas pierwszego jej przeprowadzania (znacznie rzadziej już za drugim razem). Następne rzuty mogą doprowadzić nawet do spłoszenia ostrożnego pstrąga lub klenia. Chyba że zmieni się przynętę.
Inaczej jest podczas łowienia szczupaków i boleni. Kilkakrotne podanie w agresywny sposób tej samej wirówki, woblera lub błystki może skłonić je do ataku. Latem łowię chętnie poniżej jazów (w Polsce obowiązuje zakaz wędkowania – 200 m przed i za zaporami wodnymi, jazami, śluzami itp.). Delikatny narybek szuka tu podczas upałów nieco chłodniejszej i bogatszej w tlen wody. Drapieżniki mają więc pokarmu w bród. Podmycia murów przy jazach są idealnym łowiskiem. Właściwie nie pozostaje nam nic innego, jak tylko sprawdzić tę szybko płynącą wodę.
Nie oznacza to jednak, że możemy zrobić to obojętnie w jaki sposób. Rzuty z prądem nie mają sensu z tego względu, że płynąca woda napiera na żyłkę i przynęta wychodzi pod powierzchnię. Poza tym wolne prowadzenie pod prąd pozwala rybom na dobre przyjrzenie się sztucznej przynęcie. Spinningować powinno się tylko z prądem wody. Jeżeli ciek jest odpowiednio duży, to zaczynamy rzucać około 10 m poniżej spiętrzenia. Obserwujcie też wodę bardzo dokładnie. Odkryjecie wtedy wszystkie zróżnicowania w nurcie rzeki: tam odznacza się na powierzchni wir spowodowany dużym kamieniem leżącym na dnie. dalej tworzy się prąd wsteczny, tu z kolei do rzeki wpada bardzo mały dopływ itd.
Żeby w miarę możliwości sprawdzić całą powierzchnię wody, każde stanowisko obrzucam w sposób „półwachlarzowy” (rysunek).
Do zapory zbliżajcie się pod prąd i bardzo dokładnie testujcie wodę metr po metrze. Zróbcie kilka takich rund. zmieniając przy tym przynęty i głębokość ich prowadzenia.
W ciekawych miejscach rzucam wielokrotnie. Jeżeli nie ma brań, to powtarzam całą tę procedurę z inną przynętą lub dociążam tę pierwszą. Niepokojący ryby hałas wrzuconej przynęty ginie w szumie (huku) wody. Z braniem należy się liczyć już za 3 lub 4 próbą.
Między ostrogami
Innym miejscem, którego bardzo chętnie szukam podczas spinningowania „z głową”, to spokojna woda między ostrogami (tzw. klatki). Daje ona rybom schronienie przed prądem rzeki. W wodzie tej występują grążele i roślinność, niezbędna do tarta oraz gwarantująca rybom bogaty pokarm. Płytka woda ogrzewa się szybciej i przyciąga na wiosnę i na jesieni stadka drobnicy. W ślad za nią podążają drapieżniki. Miejsca te są wprawdzie bogate w ryby, ale sukces na nich można odnieść tylko przy urozmaiconym i zaplanowanym sposobie łowienia. Jeżeli ostróg jest więcej, należy zaplanować, z której rozpoczniemy łowienie. Pewną oznaką obecności drapieżników są rybki wyskakujące z wody. Do wielu ciekawych wniosków można dojść także na podstawie obserwacji prądu wody. Jeżeli główka jednej ostrogi wystaje w wodę dalej niż główka ostrogi poprzedzającej ją i przez to woda płynie tam nieco szybciej, to można spróbować poszukać przy niej sandaczy. Na dnie nie osadzają się namuły i jest ono prawdopodobnie żwirowe lub kamieniste, czyli takie, jakie sandacze lubią.
„Klatki”, przez które woda przepływa leniwie, są przeważnie zamulone i sandacze nie trzymają się w nich. W takich miejscach króluje szczupak.
Kolejne uwagi. Spokojna woda między ostrogami jest na ogół o wiele płytsza (osady denne) od miejsc o szybszym prądzie. Pływający wobler lub wirówka będą w niej o wiele bardziej skuteczne niż ciężka błystka wahadłowa. Odwrotnie – w miejscach głębokich, często kamienistych, trudno jest dobrze poprowadzić lekką wirówkę. Ciężka błystka wahadłowa zahacza się z kolei raz za razem o liczne kamienie. Rozwiązaniem będzie tu zastosowanie twistera lub błystki wahadłowej z pojedynczym haczykiem zamiast kotwiczki.
Nie zadowalajcie się też tylko kilkoma rzutami z główki ostrogi. Lepiej jest obłowić mniej „klatek”, ale za to intensywniej. Największe ryby nie zawsze stoją na granicy nurtu głównego. Często wpływają one w spokojną wodę między ostrogami, żeby zapolować na drobnicę.
Miejsca, gdzie były brania, należy dobrze zapamiętać. Zaoszczędzi to nam wielu rzutów podczas łowienia na następnej, podobnej „klatce”. Większość rzutów wykonujemy wtedy w analogicznych, a więc i obiecujących, miejscach.
Żeby osiągnąć pewne i zadowalające wyniki, powinniście obłowić kilka „klatek” (rysunek).
W ten sposób należy rzucać w łowisku między dwoma ostrogami (w kolejności a-d). Zapamiętanie miejsc brań pozwoli na zaoszczędzenie wielu rzutów w następnej „klatce”.
Stawiajcie czoła rutynie i myślcie nad wodą za każdym razem. Nie przeczesujcie spinningiem przypadkowych miejsc w rzece. Rzucajcie zawsze z rozwagą właściwą przynętę i w najlepszych miejscach. Odpłaci się to z nawiązką.