Londyn – w ojczyźnie wędkarstwa, w Wielkiej Brytanii, łowienie ryb od dawna było i ciągle jest najbardziej popularnym sposobem spędzania wolnego czasu. Ocenia się, że wędkarstwem pasjonuje się ponad cztery miliony Brytyjczyków. Z oficjalnych danych wynika, że wędkarstwo morskie ma 1,1 mln zwolenników, wędkarstwo słodkowodne 2,3 mln, natomiast łowieniem tylko ryb łososiowatych pasjonuje się około 800 tys. osób.
Szokująco wielka gładzica
Hastings – wielu wędkarzy morskich łowiących gładzice o masie co najwyżej do 1,5 kg nawet nie zdaje sobie sprawy, że ryby te, podobnie jak turboty i halibuty mogą dorastać do znacznie większych rozmiarów. Intensywne odłowy sieciowe oraz duża presja wędkarzy morskich doprowadziły jednak do tego, że gładzicom prawie nigdy nie udaje się osiągnąć swych maksymalnych rozmiarów. Idealnym dowodem, że jest to możliwe może być ryba złowiona na wysokości Hastings (Wielka Brytania). Gładzica ta w momencie kiedy w końcu wpadła w sieci rybaków miała równo 10 kg! Gdyby została złowiona na wędkę, od razu zdublowałaby aktualny angielski rekord.
Rekordowy conger: równo 60,5 kg!
Brixham – dla Vica Evansa, wędkarza specjalizującego się w łowieniu congerów, byl to najpiękniejszy dzień życia. Po trzydziestu latach wędkowania w morzu udało mu się złowić rekordowy okaz congera o masie 60,5 kg. Ryba ta jest nie tylko nowym rekordem Anglii, ale także nowym rekordem Europy i świata!
Conger wziął w pobliżu małego wraku spoczywającego na dnie morza w odległości około 15 km od Brixham. Przynętą była makrela. Walka z rybą trwała ponad pół godziny. – Podczas holu zupełnie straciłem poczucie czasu – komentuje szczęśliwy wędkarz swoją dramatyczną walkę z rybą. Evans łowił w wyjątkowo sprzyjających warunkach – w szczytowym punkcie przypływu. A tak na marginesie: stary rekord w congerze wynosił „tylko” 51 kg, a więc ryba Evansa pobiła go o prawie dziesięć kilogramów. Brytyjczyk uważa, że congery dorastają do jeszcze większych rozmiarów.
Vic Evans ze swoim „potworem morskim” – rekordowym congerem o masie 60,5 kg.
Niedobór tlenu w szwajcarskich jeziorach
Zurych – w ciągu ostatnich 15 lat szwajcarskie jeziora stały się znacznie czystsze. Potwierdzają to badania przeprowadzone na zlecenie szwajcarskich urzędów do spraw ochrony środowiska. Główne źródła zanieczyszczeń zostały wyeliminowane dzięki wybudowaniu licznych oczyszczalni wód uchodzących do jezior. W Szwajcarii w dalszym ciągu istnieje jednak problem spływających rolniczych nawozów. Duże ilości nawozów tak użyźniają wodę, że w niektórych jeziorach dochodzi do okresowych niedoborów tlenu w wodzie. Biorąc pod uwagę prze-nawożenie fosforem, urząd do spraw ochrony środowiska podzielił 20 największych szwajcarskich jezior na trzy grupy. Najwięcej nawozów spływa do jezior Luganersee, Zugersee, Sempachersee, Hallwi-lersee, Greifensee i Baldeggersee. Do średnio przenawożonych jezior zaliczono Jezioro Bodeńskie, Jezioro Zuryskie, Pfaffikersee, Jezioro Genewskie, Murtensee i Bielersee. Trzecia grupa to jeziora najmniej użyźniane. Są to Jezioro Czterech Kantonów, Zuricher Obersee, Thuner i Brienzersee, Neuenburgersee oraz Langensee.
Puste branie z happy endem.
Shimoni – najsłynniejszą scenę z ekranizacji powieści „Stary człowiek i morze” pióra Ernesta Hemingwaya znają chyba wszyscy. Olbrzymi marlin przytroczony do burty łodzi i dziesiątki trójkątnych płetw krążących w pobliżu rekinów – i oto pierwszy drapieżnik rzuca się nagle na łatwą zdobycz. Stary człowiek na próżno usiłuje odgonić prymitywnym harpunem żarłoczne bestie. Po jakimś czasie z pięknego marlina zostaje tylko goły szkielet. Na podobną „przygodę” zanosiło się ostatnio także u wybrzeży Kenii. Podczas wciągania na pokład dużego, złowionego na wędkę marlina, na umęczoną już rybę rzucił się wielki rekin mako. Rekin ten miał jednak niewyobrażalnego pecha, gdyż natychmiast sam nadział się na ostrze osęki wbitej w ciało marlina. Chaosu, jaki w tym momencie powstał na pokładzie oraz przy burcie nie da się opisać. Koniec końców szyprowi udało się nadludzkim wysiłkiem wciągnąć obydwie ryby na pokład. Rozemocjonowany łowca marlina nazwał całe to zajście najwspanialszym pustym braniem swego życia.