Bez spodniobutów lub woderów obłowienie sztuczną muszką niektórych rzek jest czasami bardzo trudne. Autor radzi początkującym, żeby zaczynali uczyć się muszkarstwa wchodząc od razu do wody.
Do łowienia w płytkiej wodzie wystarczą nawet wodery. Największą zaletą wędkowania „na brodzonego” jest możliwość obłowienia prawie każdego interesującego fragmentu rzeki.
Ogólnie można powiedzieć, że muszkarz większość czasu spędza w wodzie. Oczywiście nie moknie. Łowi albo w sięgających przynajmniej za kolana woderach, albo ubrany jest w spodniobuty i wtedy zabezpieczony jest aż po pachy.
Doświadczony wędkarz, zmuszony wybierać pomiędzy woderami a spodniobutami, bez wątpienia zdecyduje się na uniwersalne spodniobuty. Przecież zawsze może się zdarzyć, że wejdzie się do rzeczki o ten jeden krok za daleko i już do woderów leje się woda. Wierzcie mi, że w zimnych porach roku nie jest to zbyt przyjemne uczucie. Wodery nadają się do łowienia tylko w bardzo płytkich strumieniach lub w specjalnych okolicznościach, gdy na przykład w ogóle nie można wejść do wody, a trzeba przedzierać się przez mokre trawy lub trzciny. Doświadczony, kompletnie wyposażony muszkarz posiada zarówno spodniobuty, jak i wodery, chociaż tych ostatnich używa znacznie rzadziej.
Tuż przed nosem
Tylko podczas łowienia w spodniobutach można w pełni wykorzystać wszystkie zalety brodzenia w wodzie. Jeżeli w jakimś niedostępnym z brzegu miejscu, powiedzmy gdzieś na środku rzeki, ryba wychodzi do owadów – zdradzając swą obecność kółkami na powierzchni -nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ostrożnie zbliżyć się do tego miejsca i podać rybie muszkę tak blisko, jak tylko jest to możliwe.
Precyzyjnie posadzona na wodzie przynęta napływa na stanowisko ryby (mokra mucha pod wodą, sucha na jej powierzchni) i nagle – chlap! – piękny pstrąg dał się nabrać, a salta nad wodą świadczą o tym, że zacięcie było skuteczne.
Oczywiście sporo jest takich rzek, w których łowi się tylko z brzegu. O za głębokiej wodzie już wspominałem, dodam więc, że nad niektórymi rzekami obowiązuje zakaz łowienia z wody.
Umiejętność rzucania
W tego typu sytuacjach muszkarz musi wykazać się bardzo dobrą techniką podawania przynęty. Dużą sztuką jest już samo zbliżanie się po wysokim brzegu do stanowiska ostrożnej ryby. Jednorazowe rozwijanie znacznej długości sznura w powietrzu jest bardziej widoczne dla ryb, niż ostrożne, stopniowe wydłużanie podczas łowienia z wody.
Poza tym, wymachiwanie sznurem wśród gęstej przybrzeżnej roślinności bardzo często kończy się tym, że muszka siada na gałęzi drzewa lub w trawie. Najwięcej trudności z rzucaniem w takich warunkach mają oczywiście początkujący muszkarze. Dlatego też proponuję Wam, drodzy Czytelnicy, jeżeli dopiero uczycie się muszkarstwa, zaczynajcie od razu od brodzenia w wodzie, Oczywiście pod warunkiem, że w Waszej rzeczce możliwy jest taki sposób wędkowania.
W wodzie raczej nie będziecie mieli nic za plecami, a więc i samo rzucanie nie powinno okazać się kłopotliwe. Ostrzegam jednak przed wchodzeniem od razu w miejsca o szybkim prądzie. Dopiero z czasem nabierzecie doświadczenia i sami będziecie wiedzieli, gdzie można wejść, a gdzie nie. Na początek proponowałbym nie wchodzić głębiej niż do kolan. W przeciwnym razie, szczególnie przy szybkim prądzie, rzeka potrafi w najmniej spodziewanym momencie „ściąć” wędkarza z nóg i chyba nie muszę wyjaśniać, czym może się to skończyć.