Maraton karpiowy

W porannym słońcu.

Zanim położyłem się, rozkoszując się ciepłem śpiwora i wygodnym materacem, musiałem się jeszcze posmarować kremem przeciwko ukąszeniom komarów. Poranek sprawił mi miłą niespodziankę. Stalowoniebieskie, bezchmurne niebo zwiastowało ciepły i pogodny dzień. Przemyłem twarz chłodną wodą, odpędzając resztki snu. wpuściłem pierwsze promienie słońca do namiotu i ułożyłem się wygodnie delektując się ładną pogodą. Po chwili zabrałem się do przygotowania śniadania. Nie tylko ja jeden byłem głodny – tuż przy brzegu brodziła czapla, polująca na drobnicę. W nadziei, że i karpie powinny mieć też dobry apetyt, zacząłem montować wędki. Wystrzeliłem procą parę kulek proteinowych w poprzednio upatrzone miejsce i zarzuciłem wędki. Kulki proteinowe przechowuję zawsze w lodówce turystycznej. Nawet zupełnie zamrożone szybko odzyskują w wodzie pożądaną konsystencję. Dzięki takiemu przechowywaniu są one zdatne do użycia nawet po kilku dniach. Nie zachodzi tu konieczność stosowania środków konserwujących.

Często zdarza się, że bez przetrzymywania w lodówce, nawet uprzednio zamrożone kulki proteinowe pleśnieją. Co prawda łowiłem już karpie i na zapleśniałe kulki, ale nigdy nie jestem pewien, czy nie są one szkodliwe dla ryb (oczywiście tych, które pozostają nadal w wodzie). Z tego względu, zapleśniałe kulki, wrzucam zawsze do torebki plastikowej, a te do worka na odpadki z biwaku.

Kwaśniejąca zanęta

Niektóre zanęty psują się jeszcze szybciej. Przykładowo, świeżo ugotowana kukurydza, lub kukurydza z puszki po jej otworzeniu, kwaśnieją już na drugi dzień. Tylko szybkie zużycie chroni ją przed popsuciem się. Nie zmusza nas to bynajmniej do przedwczesnego przerwania wędkowania. Podobnie jak przygotowujemy ciągle świeży posiłek dla siebie, musimy także nastawić się na przygotowywanie świeżej zanęty (przynęty).

Suche składniki zanęty, lub gotowa już sucha mieszanka na kulki proteinowe, nie powinny być zbyt dużym dociążeniem naszego ekwipunku. Świeże jajka, potrzebne do zrobienia kulek proteinowych, kupujemy na miejscu lub zabieramy ze sobą w lodówce turystycznej. Należy pamiętać, że do nadania odpowiedniego kształtu kulkom proteinowym potrzebna jest gładka powierzchnia. Najlepiej jest zabrać ze sobą jakąś większą deseczkę. Konieczny staje się dodatkowy garnek, niezbędny do procesu utwardzania kulek. Łatwo sobie wyobrazić, jak smakowałby np. makaron gotowany w tym samym garnku, w którym były wcześniej kulki proteinowe.
Wszystkie zabiegi, mające na celu właściwe przechowywanie zanęty, odnoszą się również do środków spożywczych. Masło, wędliny czy mięso powinny być przechowywane w lodówce.
Jedzenie, które szybko się psuje, należy brać ze sobą raczej w małych ilościach. Po kilku dniach wyprawy można dokupić na miejscu brakujące produkty lub przestawić się na jedzenie z puszek. Ponieważ trudno sobie wyobrazić odżywianie się w ciągu całej wyprawy tylko jednym rodzajem pożywienia, konieczne staje się pewne urozmaicanie posiłków. Przy odrobinie kulinarnej fantazji można przygotowywać potrawy, które nigdy się nie znudzą. Przez pierwsze dwa dni najlepsze będą kotlety smażone z kawałków wcześniej przygotowanego mięsa lub kiełbasa na gorąco. Kilka listków sałaty podniesie walory smakowe obiadu. We wszystkich przygotowywanych przeze mnie posiłkach na gorąco zawsze pierwszoplanową rolę odgrywa cebula.
Produkty żywnościowe, takie jak ziemniaki, makaron lub ryż, dające się długo przechowywać, będą stanowiły dodatek do posiłków w późniejszym okresie. Owoce, kaloryczna czekolada lub np. czipsy są zawsze dobrą przekąską podczas łowienia. Jeżeli nad wodą spotka się kilku wędkarzy, to prawie zawsze udaje się stworzyć ze wspólnych zapasów małe arcydzieło kulinarne.