Tępogłowy, zwane też „lipieniami morskimi”

Dramatyczny hol

Hol „lipienia morskiego” może mieć bardzo dramatyczny przebieg. Często myśli się, że przynętę wzięła np. troć. Dobrze ustawiony hamulec pozwoli wędkarzowi opanować pierwsze zrywy ryby. Pysk tępogłowa jest bardzo twardy. Niezbyt sitowy hol ryby w większości przypadków kończy się sukcesem. Wędkarze łowiący w pobliżu powinni w tym czasie pozwijać swoje wędki. Przy łowieniu z mola niezbędny jest duży podbierak o długiej rączce. Nasi dwaj znajomi Duńczycy łowili już niejeden raz do 8 „lipieni morskich” dziennie.
Oczywiście nie zdarza się to aż tak często. Wyliczyli oni, że średnio na dzień łowią „2/3 ryby”. Pomimo że wyprawy na te ryby nie są aż tak częste, długo przeżywa się każdy ich szczegół. Tego lata spróbują oni znowu łowić „lipienie morskie” oraz wzbogacać przez to swoje doświadczenia i doskonalić technikę wędkarską. Ostatnimi laty tępogłowy występują coraz liczniej u duńskich wybrzeży. Jeszcze przed 10-15 laty spotkanie tej ryby należałoby traktować jako absolutny przypadek, dzisiaj już nie. Duże ich ilości spotyka się głównie w pobliżu elektrowni. Zrzuty ciepłej wody pozwalają „lipieniom morskim” na przetrwanie chłodnej zimy na północy. Duże tępogłowy, o masie 4 do 5 kg, obserwowałem także w firodzie Odeuse i Honstholm. Na pierwszy rzut oka podobne one są do dużych śledzi. Pierwsza płetwa grzbietowa ma jednak kolce, a pysk jest skierowany ku dołowi. Ryby te mają bardzo małe zęby, służące do odrywania glonów z kamieni. Przewód pokarmowy jest długi, podobnie jak u wszystkich ryb roślinożernych (cztery razy dłuższy niż np. u dorsza). Tępogłowy dobrze znoszą zanieczyszczenie wody i najlepiej czują się w pobliżu ujść kolektorów ściekowych, gdzie mają pod dostatkiem pożywienia (alg).

Złowienie „lipienia morskiego” jest trudną sztuką, są one jednak intensywnie poławiane, ze względu na ich atrakcyjność. Angielscy wędkarze łowią je na bardzo delikatny spławik i malutki haczyk, na który zakładają larwy komarów lub świdraków (są to robaki żyjące w dnie morskim, niemiecka nazwa Wattwurm).

Inna metoda łowienia tych ryb, zresztą niezbyt etyczna, pochodzi z Grecji. Robi się przypon długości około 40 cm z 10-15 haczykami, na które zakłada się kawałki białego chleba. Zestaw taki wrzuca się do wody tuż przy murze mola wychodzącego w morze. Niektóre osobniki żerującego stada tępogłowów nabierają się na to i biorą przynętę do pyska.

Dosyć sprytna metoda łowienia tych ryb w Morzu Śródziemnym rozwinęła się wśród wędkarzy holenderskich. Podczas odpływu morza wbijają oni w dno oznakowane tyczki. Do każdej z nich przymocowany jest pojemniczek z zanętą (kawałki ryb lub krabów). Tyczki muszą mieć taką długość, aby były widoczne podczas przypływu. Zanęta ta doskonale wabi tępogłowy (patrz rysunek). Łowi się z prądem morskim z łodzi w pobliżu oznakowanych tyczek.

W ten sposób holenderscy wędkarze wabią tępogłowy. Woreczek z zanętą kotwiczy się tyczką podczas odpływu morza. Podczas przypływu łowi się z łodzi „poniżej” tego miejsca.