Tępogłowy są atrakcyjnymi i walecznymi rybami. Te ciepłolubne gatunki występują w Morzu Śródziemnym i u wybrzeży wysp brytyjskich, opływanych przez ciepły prąd zatokowy Golfstrom. Od kilku lat migrują one jednak coraz bardziej na północ i spotyka się je także na mieliznach Morza Północnego, a nawet przy zachodnich wybrzeżach Danii.
Postanowiliśmy z kilkoma kolegami spróbować złowić te ryby u duńskich wybrzeży. Słyszałem już o dwóch wędkarzach z Vendsyssel na północy Jutlandii, którzy zasłynęli ze swoich doświadczeń i wyników w łowieniu „lipieni morskich”. Przed dwoma laty postanowili oni wyspecjalizować się w łowieniu tych właśnie ryb. Do dnia dzisiejszego złowili już nie mniej niż 34 sztuki dużych i bardzo przebiegłych tępogłowów.
Natychmiast udałem się więc do Vendsyssel i spotkałem tam sławetną dwójkę – Jana Bo Nielsena i Larsa Hansena. Rzadko kiedy spotykałem się w wędkarstwie z tym, aby ktoś tak skrupulatnie notował swoje sportowe osiągnięcia. Dane o wszystkich złowionych rybach wprowadzane są do komputera i dostęp do tych informacji można uzyskać dosłownie w ciągu paru sekund. Jan złowił większość zarejestrowanych „lipieni morskich”.
Rekord Danii
Jego zainteresowanie tymi rybami rozbudziło się, gdy na molo w Hanstholm (Morze Północne) obserwując pewnego niemieckiego wędkarza, zobaczył lądującego po ciężkich zmaganiach kapitalnego tępogłowa. Zwrócił się on wtedy do swojego kolegi Larsa z propozycją, żeby razem spróbowali łowić te ryby. Już podczas pierwszej próby udało mu się złowić pięknego „lipienia morskiego” o masie 2.73 kg. Do dzisiaj jest to w Danii największy okaz, złowiony w sportowy sposób. Hol ryby, od momentu jej zacięcia aż do lądowania, uwieczniony został na kasecie video.
Początkowo sądziłem, że moje skromne umiejętności będą tu zupełnie niewystarczające, dopóki Jan i Larsen nie zdradzą mi szczegółów swojej wyrafinowanej i niezwykle skutecznej metody. Jak się później okazało, nie jest ona aż tak skomplikowana. Obydwaj używają na przynętę ciasta z chleba (haczyk nr 8). Kije są takie, jak do spinningowania: lekkie, długości 2,10 m, o miękkiej, prawie tak jak w muchówce, akcji. Poza tym – żyłka „Trilene” o średnicy 0,25 mm i dość duży spławik (w przekroju o średnicy 25 mm), żeby móc daleko zarzucać. Toporny wygląd spławika zaprzecza nieco faktowi, że do łowienia tępogłowów powinien on być bardziej delikatny i czuły.
Jan i Larsen łowią lipienie morskie na trzy sposoby (patrz rysunek).
1. Celowe rzuty w pobliże przepływającego stada ryb. Jeżeli z betonowego wybrzeża lub z mola widać ryby tuż pod powierzchnią, należy próbować je łowić na głębokości 25 cm na spławik zamontowany na stałe. Przynętę rzuca się „tuż przed nosem” ryb. W przypadku braku jakiejkolwiek reakcji i dalszego przemieszczania się ryb. dobrze jest rozejrzeć się za następnym stadkiem.
2. Łowienie przy ujściach. Tępogłowy lubią przebywać przy ujściach (lub zrzutach z rur) słodkiej wody. Czasami spotyka się je nawet w rzekach i potokach daleko od morza. Płytkich miejsc trzymają się one z tego względu, że w miejscach takich intensywnie rozwijają się glony, stanowiące ich główny pokarm.
Grunt ustawia się tak głęboko, że haczyk z przynętą znajduje się tuż nad dnem między glonami. Na każde drgnięcie spławika reaguje się natychmiastowym zacięciem.
3. Łowienie z ręki na krawędzi mola. Daje bardzo dużą frajdę, jest jednak, zdaniem Jana i Larsena, najtrudniejszym sposobem łowienia. Metodę tę stosuje się, gdy tępogłowy pływają wzdłuż mola i żerują na glonach obrastających podwodną część mola. Hamulec kołowrotka musi być bardzo lekko ustawiony. Grunt ustawia się dokładnie na głębokość, jaka jest na granicy mola. Wędkę odkłada się i trzyma się ręką tylko za żyłkę. Dzięki temu rybie można podać przynętę dokładnie tuż przed pyskiem. W przypadku brania I zacina się ręką i szybko chwyta za wędkę. Tępogłowy reagują na wbity haczyk gwałtowną ucieczką i dlatego kołowrotek powinien lekko oddawać żyłkę.