Bardzo istotna jest konsystencja zanęty, ponieważ od niej zależy, czy zanęta bezpiecznie dotrze na odpowiednie miejsce i czy utrzyma się na nim odpowiednio długo. Dlatego przy zanęcaniu powierzchniowym składniki tylko lekko zwilżamy – na tyle, by dało się z nich formować mniej zwarte kule, które na powierzchni łatwo się rozpadają. Jeśli chcemy, by zanęta rozpadała się na większej głębokości, trzeba by była bardziej zwarta – z większym dodatkiem wody. Z kolei jeśli zanęta ma jak najszybciej opaść na dno i tam powoli się rozpuszczać, musimy bardziej ją namoczyć, by dała się z niej uformować spoista kula. Uwzględniamy tu także siłę prądu, przy czym, oczywiście, jeżeli jest silniejszy – zwiększamy dodatek ziemi obciążającej zanętę.
Technika zanęcania jest prosta i na ogół powinno wystarczyć rzucanie zanęty ręką. Powinniśmy się przy tym starać zwabić ryby na zasięg rzutu ręką, co znacznie wpływa na skuteczność zacięcia i efektywność wędkowania. Sposób zanęcania zależy od wielu okoliczności; niekiedy jesteśmy zmuszeni rzucać zanętę na duże odległości. Z całego szeregu pomocy technicznych za najbardziej sprawdzoną możemy uznać procę, która po krótkiej praktyce umożliwia umieszczenia odpowiedniej ilości zanęty nawet w dużej odległości przy stosunkowo małym rozrzucie. Tu także zostawmy pole do popisu pomysłowym wędkarzom (możliwe jest stosowanie np. baloników, tratw itp.).
Przy zanęcaniu na bardzo duże odległości korzystne jest stosowanie „telewizorków”
Jednym ze szlagierów zanęcania są tzw. telewizorki, które – jak lawina – ogarnęły cały świat wędkarski. Jednak każdy kij ma dwa końce, także „telewizorki” oprócz bezspornych zalet mają nieco wad. Zapewne jest to rzecz gustu, ale wielu jest wyznawców poglądu, że masowe ich używanie to dla wędkarstwa krok w tył. Chodzi tu zwłaszcza o to, że za ich pomocą odciągamy ryby od brzegów, a ten, kto nie chce poddać się tej nowoczesnej fali jest z góry przegrany na wielu łowiskach. Z „telewizorków” najbardziej cieszą się wytwórcy wędzisk, ponieważ przy połowie z ich użyciem zwykłe lekkie wędziska nie sprawdzają się, można więc liczyć się z zainteresowaniem odpowiednio mocnymi i ciężkimi.
Rzadziej stosowane, ale wyjątkowo skuteczne jest długotrwałe wstępne zanęcanie przed planowanym dłuższym połowem, zwłaszcza karpi. Wtedy wybieramy nawet 2-3 odpowiednie miejsca i zanęcamy na 6-7 dni przed planowanym przystąpieniem do połowów. Kiedy łowimy karpie może w składzie zanęty przeważać śruta kukurydziana i ziemniaki. Przy pierwszym zanęcaniu stosujemy mniejsze, testujące dawki. Dotyczy to zwłaszcza wód, w których ryby nie są przyzwyczajone do sztucznego podkarmiania. Kiedy przypuszczamy, że ryby dobrze zareagowały na zanętę, w kolejnych dniach stopniowo zwiększamy dawkę. Ostatniego dnia przed połowem nie zanęcamy, aby ryby wygłodniały, w dniu połowu zanęcamy znowu. Przy pierwszym zanęcaniu możemy do zanęty wmieszać kilka kawałków skórki chlebowej. Po rozpłynięciu się zanęty skórka będzie pływać po powierzchni umożliwiając nam zaobserwowanie, czy po jakimś czasie ryby ją zbiorą. Intensywność zanęcania możemy potem uzależnić od zachowania ryb. W płytszych wodach zainteresowanie ryb zanętą możemy oceniać także według falowania czy zmącenia wody (ewentualnie według ruchów trzciny itp.).