Asortyment zanęt można w zasadzie utożsamić z zestawem przynęt – mamy więc nieograniczone możliwości zanęcania. Jeżeli nie będziemy za wszelką cenę upierali się robić z zanęcania nauki, to możemy w pełni polegać nawet na tartej bułce, którą ewentualnie można udoskonalić przez niewielki dodatek przynęt, najlepiej pochodzenia zwierzęcego. Zwykle jednak zanęty przygotowuje się z bardziej różnorodnego zestawu komponentów. Do podstawowych, oprócz wspomnianej tartej bułki, zaliczyć można mąkę kukurydzianą (lub śrutę), zmiażdżone surowe (lepiej: prażone) siemię konopne albo lniane, mąkę pszenną, razową, sojową czy ryżową, ewentualnie ziemniaki lub mąkę ziemniaczaną, kruszone biszkopty (lub podobny typ pieczywa), kruszone pierniki itd. Większość komponentów zanętowych można stosować w stanie naturalnym, właściwości smakowe poprawiamy (np. przez prażenie) tyko w uzasadnionych wypadkach (prażymy ziarna roślin oleistych – konopi, słonecznika, orzeszków ziemnych itd.). Częścią zanęt bywają także dodatki substancji balastowych, czyli takich, których zadaniem jest polepszenie konsystencji zanęt, ale których ryby nie konsumują. Należy do nich np. ziemia (dodaje się jej by zanęta stała się cięższa i dostała się w określone miejsce); jej udział w składzie zanęty zależy od szybkości przepływu wody. Dla wręcz przeciwnych celów stosuje się dodatek lekkich, obojętnych substancji: jeżeli pragniemy, by zanęta pływała należy uczynić ją lżejszą przez dodanie trocin, kuleczek styropianu, kruszonego korka, keramzytu. Gdyby natomiast wśród podstawowych komponentów brakowało substancji powodujących zmętnienie (smużenie) wody – zmętnienie pokarmowe (mleko w proszku, budynie itp.), można je w razie potrzeby zastępować mieloną kredą. W zależności od warunków czy fantazji można zanęty barwić nie tyko na biało, lecz także na różnorodne inne odcienie.
Lista podstawowych składników przedstawionych powyżej nie jest kompletna, w razie konieczności można ją rozszerzać, zawsze jednak przestrzegając zasad logiki i przepisów (również dotyczących higieny). Wymieńmy dla przykładu suszoną lub świeżą krew (świetnie nadaje się do połowu lina i suma, przydatna jest też podczas zawodów wędkarskich), mączkę kostną, kiełkujące ziarna zbóż (ulubione przez karasie), kiszoną kukurydzę (doskonała na karpia, leszcza, lina), mączkę rybną i mączkę z krabów (uniwersalne zastosowanie), wytłoki powstałe przy produkcji piwa itp. Podobno rybom bardzo smakują drożdże piwne, można więc, zamiast wodą, nawilżać zanętę piwem.
Przykład ze świniobiciem (i inne) nie był wymierzony przeciw wyrabianym przez przemysł mączkom czy innym składnikom. Wręcz przeciwnie, starania wytwórców zmierzające do wzbogacenia i urozmaicenia rynku artykułów wędkarskich trzeba zawsze przyjmować z zadowoleniem. Nie wykluczamy celowości aromatyzowania zanęt i przynęt. Wolne pole do eksperymentowania ma każdy zainteresowany. Chwalić trzeba też wprowadzanie nowinek (o ile – oczywiście – nie przeczą zdrowemu rozsądkowi). Spośród bardzo wielu dodatków aromatycznych wymieńmy wanilię, kolendrę, anyż, balsam peruwiański, wywar kminkowy, ekstrakt piżmowy,pastę czosnkową, szafran (także jako barwnik), esencje zapachowe z ryb i innych zwierząt wodnych.
Ostatecznie może to być także wspomniany olejek różany. Bardzo wątpliwa jest natomiast skuteczność ekstraktu tytoniowego.